- Jest lepiej niż myślałem, ale z przebiegu meczu... No cóż, mogło być o wiele wyżej - powiedział po pierwszym spotkaniu barażowym Bruno Budrewicz, trener MKS Kalisz, który rozniósł wicemistrza II ligi grupy 4 Wisłę Sandomierz. Słowa trenera mogą dziwić, bo jego podopieczni rozbili rywala... różnicą dwunastu bramek!
- Nie spodziewałem się, że to spotkanie będzie tak wyglądać. Gdybym to wiedział, to chyba nie warto byłoby jechać te 350 kilometrów w słońcu - przyznał Adam Węgrzynowski, który porażkę przyjął z pokorą i cierpliwie tłumaczył jej przyczyny, absolutnie nie zrzucając winy na sędziów, a ci tego dnia nie byli w najwyższej dyspozycji. Razem z obserwatorem spotkania z ramienia ZPRP byli bardzo szczegółowi i dbali o każdy niuans. Mecz rozpoczął się z drobnym opóźnieniem, bo dokładnie sprawdzane były licencje posiadane przez zespół przyjezdny. Przy stanie 7:3, czyli w 10. minucie starcia, arbitrzy zarządzili przerwę, aby... wręczyć treningowe, odblaskowe kamizelki sztabowi trenerskiemu gospodarzy, bo... mieli oni granatowe stroje. Takie jak szczypiorniści z Sandomierza.
Już pierwsze akcje pojedynku zapowiadały żywy i obfitujący w trafienia mecz. Zaledwie 120 sekund potrzebne było kaliszanom, aby wyjść na prowadzenie 3:1. Przewaga rosła z każdą kolejną minutą. Było to efektem niedokładności i braku skuteczności przyjezdnych ataku. Swoją cegiełkę dołożył również Błażej Potocki, który seryjnie bronił rzuty Wiślaków i błyskawicznie uruchamiał swoich skrzydłowych.
Szybki początek znakomicie podziałał na zgromadzonych widzów, którzy następne bramki przyjmowali coraz większymi owacjami. Imponować mogły akcje Patryka Stańka, który raz po raz przebiegał całe długości boiska i popisywał się efektownymi trafieniami. Bramkarze SPR byli bezradni.
Goście byli ociężali i nie mieli pomysłu na przeciwstawienie się doskonale dysponowanym gospodarzom. Z pewnością wpływ na to miała długa podróż, jaką sandomierzanie odbyli w dzień meczu. Wisła do Kalisz Areny dotarła 55 minut przed pierwszym gwizdkiem arbitra. Na pochwały zasłużyły jednostki z Marcinem Ogrodnikiem i Pawłem Kwiatkowskim na czele. Ci dwaj zawodnicy zdobyli razem 15 bramek, czyli niemal połowę dorobku zespołu z Sandomierza.
Obserwując tablicę świetlną w przerwie spotkania i widniejący na niej rezultat 23:14, kaliscy kibice nie zastanawiali się "czy" Szczypiorno wygra spotkanie, tylko jaką przewagę zabierze ze sobą na spotkanie rewanżowe. Po kwadransie odpoczynku MKS robił wszystko, aby była ona jak największa. Jednak problemem gospodarzy była kara dla Łukasza Kobusińskiego, który jeszcze w pierwszej części gry został wyrzucony z boiska. - Moim zdaniem to nie był faul, żeby od razu ukarać go czerwoną kartką - oceniał Budrewicz.
- Widać było, że gorzej gra się nam bez Łukasza, który jest filarem naszej obrony. Trudniej było ustawić skuteczną defensywę - opisywał po spotkaniu obraz drugiej połowy kaliski trener. O ile w defensywie było nieco gorzej (na co wpływ z pewnością miało również rozprężenie), to w ataku Szczypiorno prezentowało się równie solidnie. Kolejnym bohaterem meczu był kaliszanin, Krystian Kaczmarek.
Przed starciem nie było pewne czy będzie on do dyspozycji Budrewicza. - Jego uraz wydawał się nam groźniejszy od kontuzji Michała Krygowskiego, który nie dał rady w pełni dojść do siebie, ale ze swoim znajomym, fizjoterapeutą, wykonali kawał dobrej roboty, żeby mógł wyjść na rozgrzewkę, a co dopiero grać w meczu i to z takim skutkiem. Zagrał bardzo dobre zawody i gdyby nie końcówka byłbym szczęśliwy w 100 procentach, a tak tylko w 99,99 - stwierdził Budrewicz. Kaczmarek okazał się najskuteczniejszym graczem zespołu z najstarszego miasta w Polsce, kończąc mecz z dziewięcioma trafieniami na koncie.
Obu ekipom nie można odmówić ambicji. Do końca walczyły o każdą kolejną bramkę, która może okazać się niezwykle cenną w rewanżu za tydzień. Ostatecznie, po końcowej syrenie, gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa 44:32, co wcale nie uspokoiło ich trenera. - Prawdziwa rywalizacja dopiero się zaczyna - zakończył Budrewicz.
MKS Szczypiorno Kalisz - SPR Wisła Sandomierz 44:32 (23:14)
MKS: Potocki, Matuszczak - Kaczmarek 9, Staniek 7, Ibron 5, Krupa 5, Krygowski 4, Stefański 4, Szefner 4, Galewski 3, Klara 3, Kobusiński.
Karne: 4/6; Kary: 6min, Czerwona kartka: Kobusiński 27' (za faul).
Wisła: Skowron, Stolarski - Ogrodnik 8, Kwiatkowski 7, Pawelczyk 5, Białkowski 4, Zawada 1, Szklarski 1, Werstler 1, Smardz 1, Guz.
Karne: 2/4; Kary: 6min.
Sędziowie: Jaworski (Głogów) oraz Stężowski (Lubin).