Staram się pozytywnie patrzeć w przyszłość - rozmowa z Adamem Twardo, rozgrywającym Wisły Płock

Wisła Płock odzyskała w ubiegłym sezonie tytuł mistrza Polski. Adam Twardo był w drużynie Bogdana Zajączkowskiego jednym z "ludzi od czarnej roboty". Po zmianie na stanowisku trenera utalentowany rozgrywający ma nadzieję na więcej okazji do zaprezentowania kibicom swoich umiejętności w grze ofensywnej.

Łukasz Luciński: Kiedy i dlaczego rozpoczął pan swoją przygodę ze szczypiorniakiem?

Adam Twardo: Treningi rozpocząłem w 4 klasie podstawówki. Mój pierwszy trener Przemysław Zieliński organizował nabór do klasy sportowej no i sie załapałem. To on zaraził mnie piłką ręczną i tak zostało do dziś.

Jest pan wychowankiem Wisły. Pamięta pan swój debiut w niebiesko-białych barwach?

- Tak, to był mecz z Chrobrym Głogów jakieś 7 lat temu. Byłem wówczas jeszcze w wieku juniora.

Jest pan bardzo uniwersalnym graczem. Na której pozycji czuje się pan najlepiej?

- Najlepiej czuję się na lewym rozegraniu, ale gra na środku i prawym rozegraniu nie stwarza mi większych problemów.

Dlaczego gra pan właśnie na rozegraniu?

- Hmm... Chyba dlatego, że od dziecka byłem wysoki. Trenerzy zawsze ustawiali mnie właśnie na tej pozycji.

Czy miał pan w młodości zawodnika-idola na którym się wzorował?

- Nie miałem konkretnego zawodnika.

Którego z trenerów Wisły wspomina pan najlepiej?

- Każdy trener jest inny i każdy ma coś do przekazania zawodnikom od siebie. Ja staram się nauczyć od każdego jak najwięcej.

Czy był w pana karierze mecz, który szczególnie zapadł w pańskiej pamięci?

- Na pewno wyjątkowym meczem był finałowy pojedynek Pucharu Polski w sezonie 06/07 w Kielcach z Vive. Gdy na 1,5 minuty przed końcem przegrywaliśmy 5 bramki w kieleckiej hali panowała już euforia. Żeby zdobyć trofeum musieliśmy odrobić 4 gole, co w tak krótkim czasie wydawało się niemożliwe. A jednak nam ta sztuka się udała i odebraliśmy puchar na hali największego rywala.

W ostatnim czasie jest pan jednym z największych pechowców w drużynie. Skąd tak częste urazy?

- To prawda. Przytrafiają mi urazy, ale nie są one chyba aż tak częste. Z reguły są to urazy wynikające z kontaktowej gry jaką jest piłka ręczna. Poważne urazy na razie mnie omijają i oby tak do końca mojej kariery pozostało.

Sądzi pan, że w obecnym sezonie będzie częściej dostawał okazję gry niż było to w latach ubiegłych?

- Nie wiem jak widzi to trener Kowalczyk. Ja pracuję nad tym żeby tak było, szczególnie jeśli chodzi o grę w ataku, bo na czas gry spędzony w defensywie nie mam prawa narzekać.

Czy nie myśli pan zatem o zmianie barw klubowych, aby częściej pojawiać się na parkiecie?

- Przyznam, że czasem przewijają się mi takie myśli. Jednakże mam ważny kontrakt, klub mnie chce, co roku gramy o najwyższe cele więc nie mam powodów by opuszczać Płock. Jedyne co chciałbym zmienić to liczba minut spędzonych w ataku.

Jak określiłby pan swój styl gry i zachowania na boisku?

- Ciężko jest określać samego siebie. Zawsze staram się zostawić serce na boisku, bo wiadomo, że w sporcie bywa z tym różnie.

Zdobył pan w tym sezonie 34 bramki. Uważa pan to za dobry wynik?

- Naprawdę tylko 34? Nie liczę bramek, ale zdecydowanie trzeba będzie poprawić ten wynik. Mam nadzieję, że będzie ku temu okazja już w zbliżającym się sezonie.

Jak pan ocenia szanse na powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu jakim był dublet?

- Jak co roku będzie bardzo ciężko osiągnąć taki sukces, gdyż oprócz nas chrapkę na mistrzostwo i Puchar Polski mają też inne zespoły, a wiadomo że nikt nie lubi przegrywać. Ale szanse są realne i będziemy ciężko pracować przez cały sezon na wymarzony końcowy wynik.

Kto będzie najtrudniejszym rywalem w drodze do upragnionego tytułu?

- Patrząc na transferowe ruchy w Kielcach, myślę że Vive będzie chciało odebrać nam mistrzostwo, ale żadnej drużyny nie można lekceważyć. Bo przecież z resztą drużyn też trzeba wygrać, a nie będą to łatwe pojedynki.

Jak pan ocenia płockich kibiców?

- Kibice są fantastyczni! Myślę, że zasługują na to, by oglądać nas w lepszych warunkach. Mam tu na myśli nową hale, ale jak wiadomo atmosfera jaką tworzą podczas decydujących pojedynków w popularnym Blaszaku jest wyjątkowa.

Czy ma pan jakieś motto, którym kieruje się w życiu?

- Staram się pozytywnie patrzeć w przyszłość i nie wracać do złych momentów z przeszłości oraz czerpać tyle radości z życia, ile się tylko da.

Jaki jest pan prywatnie? Czym się pan interesuje?

- Prywatnie jestem z reguły radosną osobą - lubię śmiać się i żartować. Interesuję się piłką nożną, lecz raczej w jej zagranicznym wydaniu. Pociągają mnie także sporty ekstremalne, ale na razie tylko w telewizji (śmiech). Może znajdę na to czas po zakończeniu sportowej kariery. W wolnym czasie lubię też obejrzeć dobry film.

Komentarze (0)