Adam Wiśniewski: Nastroje są bojowe

W miniony weekend drużyna Orlen Wisły Płock przegrała dwa pierwsze finałowe spotkania z ekipą Vive Targi Kielce. Nafciarze są dalecy od obrony mistrzowskiego tytułu sprzed roku.

Płocczanie dzielnie dotrzymywali kroku wicemistrzom Polski w Kielcach, jednak gospodarze dwóch pierwszych pojedynków nie pozwolili drużynie Orlen Wisły na wywiezienie ze stolicy województwa świętokrzyskiego chociażby jednego zwycięstwa. W tej sytuacji do sobotniego spotkania podopieczni Larsa Walthera przystąpią z przysłowiowym nożem na gardle. Jak mówi Adam Wiśniewski drużyna wierzy, iż uda się jeszcze odwrócić losy finałowej rywalizacji. - Rozmawiałem z chłopakami i nastroje są bojowe. Nikt nie chce, żeby ta rywalizacja skończyła się w trzech meczach. Na pewno nie położymy się na parkiecie - zaznacza.

Skrzydłowy płockiej siódemki nie będzie mógł już jednak pomóc swoim kolegom na parkiecie. "Gadżet" w pierwszym spotkaniu w Kielcach doznał kontuzji, która uniemożliwia mu grę już do końca sezonu. - Miałem czarne myśli, bo obawiałem się, że wszystko skończy się operacją. Od momentu mojego upadku do pierwszych badań minęła godzina i bałem się, że to zbyt długo. Obyło się jednak bez skalpela. Mój lekarz powiedział mi, że muszę nosić specjalistyczny gorset od czterech do sześciu tygodni. Po tym czasie z marszu mogę wrócić do treningów, bo nie ma żadnej rehabilitacji - wyjaśnia zawodnik.

Źródło: sprwislaplock.pl

Źródło artykułu: