Miłosz Marek: Czy po ostatnim gwizdku sędziego w Świdnicy, podczas meczu barażowego, spodziewał się pan, że będziemy rozmawiać na początku okresu przygotowawczego do pierwszoligowego sezonu?
Bruno Budrewicz: Musiałem się pogodzić z tym, że przegraliśmy baraże z ŚKPR i kolejnym sezonem w drugiej lidze. Nie znałem przyszłości ani swojej, ani zespołu. Bardzo się cieszę z tego, że zostaję w Kaliszu i będę mógł pracować w pierwszej lidze.
Czytał pan opinie po ogłoszeniu decyzji o waszym awansie? Internauci rzucali śmiałymi tezami, że wasze wejście kuchennymi drzwiami to zasługa odpowiednich ludzi w zarządzie ligi.
- Mogę ze spokojem powiedzieć, że to nieprawda. Zawsze znajdą się osoby, którym taka sytuacja nie będzie się podobała. My się cieszymy, a zdanie innych nas nie obchodzi.
[nextpage]A uważa pan, że zespół sportowo zasługiwał na awans?
- Tak. Mieliśmy bardzo silną grupę ze Śląskiem Wrocław na czele, którego notabene uważam za kandydata do awansu również w tym roku. My również nie powinniśmy być chłopcami do bicia w tej lidze. Swoją grą udowodnimy, że zasłużyliśmy na miejsce w tej lidze.
Według pana decyzja, która dała wam pierwszą ligę, poszerzenie ligi do 14 zespołów, jest słuszna?
- Ja jej nie komentuję. Jestem trenerem i moim zadaniem jest tylko przygotować zespół do gry na zapleczu ekstraklasy i z tego będę chciał się wywiązać.
Dopiero wchodzicie w okres przygotowawczy. Jakie są wasze plany na najbliższe tygodnie?
- Rozpoczynamy od dwutygodniowego okresu wprowadzającego. Powoli i spokojnie będziemy przygotowywać się po wakacyjnej przerwie, a od 30 lipca będziemy pracować już ciężej. Wtedy rozpocznie się ten właściwy czas przygotowań do sezonu. Będziemy pracować nad cechami motorycznymi oraz przygotowaniem taktyki gry. Później przyjdzie pora na okres przedstartowy, gdzie zaplanowane mamy dwa turnieje - w Warszawie i Lesznie. Chcemy też zagrać tydzień przed ligą u siebie, ale na chwilę obecną nie mamy umówionego rywala. Być może zamiast zaplanowanych gier wewnętrznych zadecydujemy, że zmierzymy się z inną drużyną, ale jest za wcześnie, żeby o tym mówić.
Na pierwszych treningach można było naliczyć piętnaście osób, czy to już końcowa kadra zespołu, który będzie rywalizował w I lidze?
-
Na razie w zajęciach uczestniczą również juniorzy, którzy będą studiować we Wrocławiu i nie zagrają z nami, a poszukają sobie klubów bliżej miejsca nauki. Nie ma jeszcze Konrada Krupy, który pracuje w Norwegii i warunkowo wydaliśmy zgodę na jego wyjazd, ale ma rozpisany swój indywidualny program. Na pewno potrzebujemy jeszcze jednego wzmocnienia na prawe skrzydło, na dziś sprawa jest otwarta z obrotowymi, którzy będą testowani.
Na treningu pojawiło się kilka nowych twarzy, poza tymi wcześniej znanymi. Czy to już gracze MKS?
- Pierwszy to Jarosław Suski, który już podpisał kontrakt. Jest to lewy rozgrywający, który w minionym sezonie grał w dwóch klubach pierwszej ligi w Gorzowie Wielkopolskim i Piotrkowie Trybunalskim. Nową twarzą jest też Ireneusz Żak i tylko formalności dzielą nas od dołączenia go do naszego zespołu (ostatecznie Żak nie podpisał kontraktu z Szczypiornem - przyp. M.M.).
Trudno sformułować pytanie o wasze ambicje, kiedy nie jest znana jeszcze wasza kadra na zbliżające się rozgrywki. To będzie tylko walka o utrzymanie?
- Więcej zwycięstw niż porażek z pewnością da utrzymanie. Chciałbym, abyśmy tak to zagrali i z dumą mówić tak po sezonie, że mamy na swoim koncie więcej sukcesów. Spadek? W ogóle mnie nie interesuje. Na dzisiaj cel to środek tabeli, siódme miejsce, ale czas pokaże i zweryfikuje nasze ambicje i przedsezonowe założenia.
aha - nie jestem fanem trenera