Michał Gałęzewski: Podczas turnieju w Dzierżoniowie prowadzone przez pana Wybrzeże Gdańsk wygrało sześć spotkań i przegrało tylko raz. Przeszło to wasze oczekiwania?
Daniel Waszkiewicz: Myślę, że było za dobrze. Oczekiwaliśmy od zespołu tego, że będzie walczył i tutaj rzeczywiście w stu procentach nam się to sprawdziło. Jest dużo rzeczy do poprawienia. Turniej dał nam wiedzę nad czym mamy pracować. Należy się cieszyć z wyników, ale nie wiem czy za wcześnie przyszły. Ten turniej graliśmy z zespołami z PGNiG Superligi. I liga jest trochę inna i mecze o punkty również. Mamy nadzieję, że na tej ochocie, mobilizacji i walce będziemy dalej budowali.
Macie przemeblowany skład. Jak się wprowadzili nowi zawodnicy?
- Po wynikach widać, że bardzo dobrze. Każdy miał swój wkład w grę i podczas przygotowań staramy się, aby każdy miał swój udział w meczu. Prawie wszyscy się sprawdzili, więc nie ma co narzekać.
W Dzierżoniowie przegraliście tylko jeden mecz, a zajęliście trzecie miejsce. Rzadko kiedy coś takiego ma miejsce.
- Taki był regulamin, tutaj nie ma co narzekać. W tym turnieju nie do końca nam chodziło o miejsce, a o dobrą grę. Z siedmiu meczy tylko mecz z Azotami Puławy nam wyszedł trochę gorzej. Resztę graliśmy na dobrym poziomie.
Czy dysponuje pan takim składem, jakiego oczekujecie?
- Bardzo mocno czekamy na to, żeby zaczęli grać Krystian Nidzgorski i Michał Piwowarczyk. Daje nam to o wiele więcej możliwości i zawodnicy będą mniej obciążeni, bo będzie więcej osób do gry. Dojdą do tego wariacje na pozycjach.
Czy zawodnicy, którymi pan dysponował na początku ubiegłego sezonu są teraz na innym poziomie, niż rok temu w tym samym czasie?
- Zdecydowanie tak. Przede wszystkim wiedzą jak się gra i czego wymagamy od zawodników. Ci co przyszli też szybko wszystko łapią i do rozpoczęcia ligi wszystkie sprawy wyprostujemy.
W pierwszej kolejce najprawdopodobniej będziecie pauzować, bo Jurand wycofał się z ligi. To ma jakiś wpływ na wasze przygotowania?
- Chyba nie. Na pewno będziemy próbowali z kimś zagrać. Nie wiadomo też, czy ktoś nie zostanie znowu dołączony do ligi przy stoliku.
Uważa pan, że powiększenie ligi jest dobrym pomysłem?
- Dla mnie może być i szesnaście zespołów, ale muszą być klarowne zasady od początku i trzeba się ich trzymać. Życie pokazuje, że jest całkiem inaczej.
Już od piątku w Gdańsku zagracie organizowanym przez wasz klub Memoriale im. Leona Walleranda. Czym będzie dla was ten turniej?
- Bardzo fajne jest to, że poprzez taki turniej mogliśmy uhonorować trenera Leona Walleranda. Nam jako szkoleniowcom chodzi o co innego. Ćwiczymy całkiem normalnie, a memoriał jest tylko narzędziem do osiągnięcia celu, a nie odwrotnie. Fajnie, że w Gdańsku pamiętano o panu Leonie. Taki memoriał mu się należy.
Drużyna wróciła do nazwy Wybrzeże. To dobry krok?
- To bardzo dobry krok. Ludzie, którzy się przewijają w tym zespole byli związani z Wybrzeżem. Geneza odbudowy klubu była taka, że będzie to właśnie Wybrzeże. Później z innych względów trzeba było dołączyć nazwę Spójnia. Wybrzeże to nasza tożsamość i dlatego się z tego powodu cieszę. Najważniejsze, żeby funkcjonował klub i aby móc podtrzymać tradycje.
Na pewno pan żałuje, że 4-5 lat temu gdy prowadził pan klub w najwyższej klasie rozgrywkowej, można było rozmawiać tylko o kolejnych problemach, a nie o rozwoju.
- Oczywiście, że tak. Prezentowaliśmy już pewny poziom i włożyliśmy dużo pracy w to, co było. Jeżeli można by było tylko dołączać ludzi i dalej pracować, to wyglądałoby to zupełnie inaczej. My musieliśmy zacząć od zera. Buduje się dużo trudniej, niż utrzymuje poziom. Chciałbym jednak wszystkich przestrzec przed hurraoptymizmem, gdyż pierwsza liga jest bardzo ciężka. Aby awansować, czeka nas bardzo dużo pracy.
Widać, że co sezon macie kilka transferów, a najsłabsze ogniwa odchodzą. Można oczekiwać tego samego? Wiadomo, że jeśli zrealizujecie cel, to trzeba będzie iść za ciosem, a jeśli nie, trzeba będzie wyciągnąć wnioski…
- Krawiec kraje, jak mu materii staje. Poruszamy się w tych granicach, na które nas stać. Jak byśmy awansowali do PGNiG Superligi, to ma ona zupełnie inne wymagania. Tutaj trzeba by było szukać wzmocnień w ogranych w tej lidze chłopakach, którzy mają większe doświadczenie. Oczywiście trzeba będzie budować wszystko na tych osobach, które tu są i się uczą. Zobaczymy jaki będzie budżet, bo w tej chwili wszystko zależy od pieniędzy.
Dążycie do tego, aby mieć nowych wychowanków w składzie?
- Wybrzeże zawsze pracowało na tym, że wychowywało własnych zawodników. My jesteśmy bardzo młodym klubem i dopiero zaczynamy się budować. W tej chwili jest wymóg, że musimy mieć jeden zespół juniorów i nam na razie trudno jest to zbudować. Jeżeli się rozwiniemy, to chcemy opierać skład na swoich ludziach, aby osoby z okolicy dołączały do zespołu. Zawsze do tej pory tak bywało.
W Gdańsku jest kilka klubów piłki ręcznej, w planach jest budowa akademii, czy widać konsolidację środowiska?
- Oby było tego jak najwięcej. Ważne, żeby było tego dużo i aby można było wybrać coś dobrego. Jeżeli się będzie działo sporo, to na pewno coś z tego będzie.
Gdyby zebrać wszystkich chłopaków,którzy "otrzaskali się"
przez gdańską szkołę szczypiorniaka:"Wybrzeże" oraz SMS,
to można 'złożyć' dwie,jeśli nie więcej,pełnowartościowe "siódemki" Czytaj całość