Skandynawskie media są ciekawe, w jaki sposób Thomas Orneborg ocenia polską piłkę ręczną na tle tej dyscypliny sportu w Danii. Były opiekun gdyńskiej ekipy uważa, iż pewne rzeczy przemawiają na korzyść naszego kraju. Jednak zdaniem Duńczyka słabym punktem polskiego szczypiorniaka są działacze zaangażowani w ten sport.
- Istnieją zasadnicze różnice pomiędzy Danią oraz Polską. W tym ostatnim kraju miałem do dyspozycji osiemnaście zawodniczek na pełnym etacie, co było korzystne. Treningi mogły się odbywać, kiedy chciałem, ale istniały także pewne wady. Działacze byli bardzo oficjalni i wywierali ogromną presję na piłkarki ręczne. Jeśli szczypiornistkom nie szło zbyt dobrze, to władze klubu obcinały im wynagrodzenia. System opierał się na indywidualnych premiach - stwierdził otwarcie Orneborg, wyśmiewając sposób motywowania zawodniczek.
- Drużynę oceniano po bramkach, więc jeżeli moje podopieczne nie zdobyły wystarczającej ich ilości, to działacze natychmiast zmniejszali im pensje. Najdziwniejszą sprawą było to, że jeżeli szczypiornistka zagrała dobrze w obronie, to potem nawet nie była w stanie umieścić piłki w siatce. To był również kłopot. Zawsze było tak, że zawodniczki myślały tylko o zdobyciu bramki. Wprowadziłem więc zmianę - drużyna dzieliła premie i wówczas piłkarki ręczne zaczęły myśleć bardziej kolektywnie - dodał Orneborg, który do HC Odense z gdyńskiego klubu sprowadził w lecie Karolinę Szwed.
Działacze są różni - "zawodowi",
właściciele,pasjonaci i "z łapanki".
Uwikłani w układy,bez wiedzy,często bez zaplecza finansowego i autentycznych Sponsorów !
S Czytaj całość