Krzysztof Podliński: Jak przedstawia się twoja sytuacja? Gdy rozmawialiśmy ostatnio byłeś bez klubu.
Daniel Żółtak: Na pewno trochę od tamtej rozmowy się zmieniło. Dostałem parę telefonów kiedy pojawił się artykuł na mój temat na SportoweFakty.pl, więc jest zainteresowanie. Jestem po wstępnych rozmowach z dwoma klubami z Superligi. Odezwał się też jeden klub z pierwszej ligi. Na pewno coś się ruszyło, ale na razie nie mogę za dużo powiedzieć, bo to jest początek rozmów.
Jest kwestią kilku dni kiedy podpiszesz kontrakt?
- Prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia powinienem wiedzieć coś więcej na temat dwóch klubów z Superligi, bo to mnie głównie interesuje. Mam ofertę z pierwszej ligi. Mógłbym już tam iść, ale to raczej nie wchodzi w grę. Cały czas czekam na to rozstrzygnięcie jeśli chodzi o dwa klubu z Superligi. Myślę, że wszystko wyjaśni się w następnym tygodniu, bo zaczyna się liga.
To drużyny z czołówki, środka, dolnych rejonów tabeli?
- Nie chciałbym nic mówić na temat tych dwóch zespołów. Z jednym z tych klubów warunki mam już mniej więcej dogadane. Czekam jeszcze na ich decyzje. Z drugim zespołem rozmowy są może jeszcze bardziej zaawansowane. Nie chciałbym jednak zdradzać, co to za zespoły, bo jeszcze nic nie wiadomo.
Uda ci się w miarę szybko zgrać z nową drużyną? Przygotowania właściwie dobiegły końca, a sezon za pasem.
- Jeżeli chodzi o aklimatyzację to na pewno nie będzie problemu. W obu klubach znam ludzi i grałem z nimi. Myślę, że to jest kwestia tygodnia bądź dwóch. Fizycznie i wydolnościowo też jestem przygotowany. Trenowałem z Warmią Olsztyn. Dodatkowo przygotowywałem się indywidualnie na siłowni, więc nie mam obaw. Potrzebuję jeszcze tygodnia na treningach i żeby trochę pograć, bo na pewno tego brakuje. Nie zapomniałem, jak się gra w piłkę ręczną. Najważniejsze jest przygotowanie wydolnościowe i szybkościowe, z którym na pewno nie będzie żadnego problemu.
Czyli jest więcej niż prawdopodobne, że znów zobaczymy cię na polskich parkietach?
- Nie wiem. Na pewno bardzo bym chciał zagrać w Superlidze. Nie chciałbym jeszcze kończyć swojej kariery, ale w tej chwili nic nie mogę powiedzieć, dopóki nie będę miał podpisanego kontraktu, bo tak naprawdę nie wiem na czym stoję. Zapaliło się światełko w tunelu. Są duże nadzieje, że tak to będzie wyglądało, ale poczekajmy do podpisania kontraktu.
Wiem, że dwa miesiące temu miałeś ofertę z zagranicy. Dlaczego ją odrzuciłeś?
- To była propozycja z egzotycznego kraju i nie wchodziła w rachubę. Jeśli chodzi o poziom grania i o sam kraj. Te dwie rzeczy odpadały. Finansowo była to bardzo dobra oferta, ale w tym przypadku nie zależało mi na tym.
Może warto było spróbować się odbudować w Warmii Olsztyn?
- Takie myśli też przechodziły mi przez głowę, ale tematu nie było. Trenowałem w Olsztynie, bo chciałem się przygotować jak najlepiej. Temat gry w Warmii nie był podejmowany ani z mojej strony ani ze strony władz klubu, więc na tym się skończyło.
Myślałeś o zakończeniu kariery?
- Tak. Kiedy rozmawialiśmy tydzień temu miałem takie myśli i mam je cały czas, bo różnie może być, ale robię wszystko, żeby grać dalej. Mam 28 lat i na pewno parę sezonów mógłbym jeszcze spokojnie zagrać. Czuję się na siłach. Jestem po kontuzji, ale po treningach w Olsztynie widzę duże postępy. Cieszy mnie to. Wiem, że mogę spokojnie grać dalej. Myślałem już o tym, co będę robił gdyby ewentualnie nie udałoby mi się znaleźć klubu. Mam już jakieś inne opcje jeśli chodzi o moje dalsze życie. Mam to w planach, ale na razie nie chcę zaczynać czegoś nowego. Myślę o tym, żeby jeszcze grać.
Nie sądzisz, że twoja kariera wyhamowała kiedy opuściłeś drużynę z Kielc?
- Na pewno tak było. Po tym jak wyjechałem z Kielc, w ciągu roku i dwóch miesięcy wszystko się bardzo pozmieniało. Jeszcze w tamtym czasie regularnie grałem w Vive Targach i występowałem w reprezentacji Polski. Nie minęło pół roku i sytuacja zeszła do tego, że myślę o zakończeniu kariery. Życie jest brutalne, ale trzeba podjąć rękawicę i walczyć. Tak też jest w moim przypadku. Stanąłem na jakimś małym zakręcie, ale muszę z tego wyjść.
Dlaczego swego czasu wybrałeś grę na Białorusi?
- Na pewno było kilka momentów, które zdecydowały, że tam się znalazłem. Sytuacja w Olsztynie nie była ciekawa. Klub miał duże problemy finansowe. Działacze nie wiedzieli, jak będzie wyglądał następny sezon. Mi zależało na tym, że chciałem znać przyszłość klubu i władze nie przedstawiły mi tego, bo nie wiedziały czy klub nadal będzie funkcjonował. Była duża niepewność finansowa. Dostałem ofertę z Białorusi, która była bardzo interesująca jeżeli chodzi o stronę sportową i finansową. Dlatego też się zdecydowałem. Gdyby perspektywa klubu z Olsztyna była w jasnych kolorach to na pewno grałbym dalej dla Warmii. Te kłopoty spowodowały moje odejście.
Zostałbyś na Białorusi gdyby nie kontuzja?
- Myślę, że ta kontuzja dużo skomplikowała. Na pewno oni też chcieli, żebym został, ale przez tę kontuzję nie byli pewni, jak to wszystko będzie wyglądało. Prawdopodobnie podpisałbym kontrakt i grałbym jeszcze na Białorusi. Kiedy odchodziłem z Warmii, Mieszkow Brześć chciał podpisać ze mną kontrakt na półtora roku, a nie na pół. Ja wtedy nie byłem zdecydowany i podpisałem umowę na krótszy okres. Później to odbiło mi się czkawką, że nie podpisałem dłuższego kontraktu, tak jak oni chcieli.
Jak wspominasz czas spędzony w klubie z Brześcia?
- Klub z Brześcia organizacyjnie wyglądał dobrze. Wszystko było na odpowiednim poziomie. Na Białorusi są dwa zespoły, które prezentują dosyć wysoki poziom: Dynamo Mińsk i Mieszkow Brześć. Jest jeszcze SK Mińsk, który próbuje do nich dołączyć, ale jeszcze im trochę brakuje. Patrząc na resztę to jest totalna przepaść. To tak jakby u nas była Superliga i byłyby w niej drużyny z drugiej ligi. Białoruska liga poziomem odbiega od polskich rozgrywek. W naszym kraju zespoły wzmacniają się. Do Wisły Płock i Vive Targów Kielce przychodzą znani, zagraniczni zawodnicy. Polscy gracze odchodzą i wzmacniają te słabsze drużyny. Polska liga jest parę kroków do przodu przed białoruską.
Ty jako reprezentant Polski i były gracz mistrza kraju też powinieneś wzmocnić nasze rozgrywki.
- Chciałbym grać w naszej Superlidze. Mój menadżer prowadzi jeszcze rozmowy z klubem z 2. Bundesligi. Ewentualnie wchodzi to w rachubę jeśliby nie udało mi się dogadać w Polsce. Mogę wyjechać za granicę. Cały czas toczą się rozmowy. Na pewno chciałbym wzmocnić Superligę. Czuję się na siłach. Jestem zdrowy i w pełni sił do grania.
A gdybyś mógł wybierać?
- Na razie jest rozmowa o Superlidze, a jeżeliby coś nie wypaliło to wtedy wchodzi w grę 2. Bundesliga.
Czego zatem mogę tobie życzyć?
- Przede wszystkim zdrowia i znalezienia dobrego klubu, który spełni swoje i moje oczekiwania. To jest najważniejsze.