Agnieszka Rutkowska: Sparing z drugoligową Anilaną był ostatnim przed pierwszym meczem w lidze. Na czym w tym spotkaniu skupiał się zespół AZS-u UŁ PŁ Łódź?
Adam Jędraszczyk: Dla nas najważniejsze było to żebyśmy nie stracili jednostki treningowej. Chcieliśmy po prostu przetrenować wszystko przed pierwszym meczem. Słyszałem, że chłopcy z Anilany są bardzo wybiegani. Chciałem żeby trochę pogonili naszych zawodników. Wyeliminowali nam kontrę, po części im się to udało.
Jak oceni pan sparing z łódzkim drugoligowcem?
- Co można powiedzieć? To był mecz starości nad młodością. Młodość - żywioł i szybkość, a starość doświadczenie i troszkę większa siła.
W tym spotkaniu sędziowie byli bardzo łaskawi. Zawodnicy nie byli wykluczani za swoje przewinienia.
- Tak, staraliśmy się nie gwizdać pewnych przewinień, ponieważ okazałoby się, że gralibyśmy cały czas w osłabionych składach. Chodziło też o to, by nie zrobić sobie nawzajem krzywdy. Niestety w ostatniej minucie, rozgrywający Marcin Andrysiak uległ kontuzji.
Czy wiadomo co dokładnie dolega rozgrywającemu AZS-u?
- Podczas ataku podkręcił prawe kolano. Zobaczymy czy jest to kwestia tylko dzisiejszego dnia czy coś poważniejszego. Marcina już od jakiegoś czasu boli prawe kolano, gra w stabilizatorze. Na pewno strasznie nas to martwi, ponieważ nasz pierwszy mecz w lidze już się zbliża. Jeżeli chodzi o rozegranie to musimy szachować siłami.
Czy to zdarzenie można określić pechowym?
- Nie, zawsze po okresie przygotowawczym zaczyna się przesilenie. Wchodzi gra, zderzenia. Wcześniej trenowaliśmy jak to się mówi na sucho, jeden na jeden i nie było, aż tyle kontuzji. Wystarczyło minąć jednego zawodnika i już miało się swobodę. Teraz muszą minąć dwóch, trzech i nie ma zmiłuj, gra się do końca.
W spotkaniu sparingowym mieliście okazję przetestować wszystkich zawodników.
- Tak. Jednak bardzie testowaliśmy ich podczas sparingu w Warszawie. Chcieliśmy sprawdzić każdego zawodnika. Sprawdzić jakie mają skuteczności, jak grają. Dzisiejsze spotkanie było raczej w formie treningu.
Sparing w Warszawie zakończył się remisem. Czy była to mała zemsta za porażkę w Akademickich Mistrzostwach Polski?
- Podczas tego sparingu zagraliśmy w naszym pełnym składzie. Nie licząc kontuzjowanego Kamila Steglińskiego i nieobecnego Sebastiana Rajcherta. Mieliśmy kim obstawić grę w obronie i ataku. Chcieliśmy też dać pograć wszystkim zawodnikom. Do przerwy prowadziliśmy dosyć wysoko i po przerwie ten wynik myślę, że był do utrzymania. Remis daje do myślenia bardziej Warszawie niż nam.
Co się stało Kamilowi Steglińskiemu? Jak długo nie będzie mógł grać?
- Steglińskiego mamy wyłączonego na jakieś cztery, pięć kolejek. Ma być trzy tygodnie w gipsie, ponieważ złamał kość śródręcza w lewej ręce. Liczymy na to, że gdy zdejmie gips to w przeciągu dwóch tygodni dojdzie do siebie. Nie jest to ręka którą rzuca, więc będzie można ją obandażować i grać.