Rafał Biały: Nie usprawiedliwiam się brakiem zgrania

W meczu pierwszej kolejki w Szczecinie Gaz-System musiał uznać wyższość piłkarzy ręcznych Chrobrego Głogów. Porażka gospodarzy różnicą 6 trafień była jak najbardziej zasłużona.

Drużyna Zbigniewa Markuszewskiego to typowy średniak Superligi, ale za to ekipa w której niemal każdy zawodnik potrafi być groźny w ataku. Pokazał to również niedzielny pojedynek. Gaz-System był z kolei cieniem drużyny, która tak dobrze prezentowała się chociażby w kilku ostatnich sparingach. Fatalną dyspozycję szczecinianie zaprezentowali przede wszystkim w ofensywie. - O ile jeszcze w obronie było poprawnie, o tyle w ataku zespół miał zaledwie 41 proc. skuteczności. Brawa dla bramkarzy Chrobrego. Wszyscy trzej bronili rewelacyjnie. Przy takiej skuteczności nie można wygrać spotkania. Dochodziliśmy do sytuacji rzutowych, niestety na przeszkodzie stawał bramkarz, który torował bramkę - zauważył Biały.

Co zastanawiające, bardzo słaby w wykonaniu drużyny ze stolicy Pomorza Zachodniego był również sam początek drugiej połowy. Właściwie wtedy rozstrzygnęły się losy tego spotkania. O tyle, o ile różnica pięciu bramek po pierwszych 30 minutach dawała jeszcze nadzieję na dogonienie rywala, o tyle strata 9 goli, w dodatku z tak dobrze dysponowanym tego dnia w bramce Rafałem Stacherą, wydawała się być już niemalże niemożliwa do nadrobienia. Dobrą grę rywala docenił szkoleniowiec Pogoni. - Chrobry wygrał zasłużenie, był zespołem lepszym. Kontrolował to spotkanie tak naprawdę od samego początku do samego końca. Powtórzę my zagraliśmy bardzo źle.

Od początku na parkiecie zagrało aż 4 nowych zawodników. Jedynie Wojciech Zydroń zaprezentował przyzwoity poziom. Pozostali szczypiorniści zdecydowanie zawiedli. Usprawiedliwienia można doszukać się jedynie w przypadku Czecha Michala Bruny, który nie został jeszcze w 100% wyleczony po kontuzji. - Wojtek Zydroń zagrał poprawne spotkanie. Bartek Konitz nie wszedł prawidłowo w ten mecz. Mateusz Zaremba może zbyt duża presja, zobaczymy. Michał Bruna musi po prostu zostać do końca wyleczony. Kontuzja się ciągnie. Spróbowaliśmy, myśleliśmy, że da radę. Nie chcemy już robić krzywdy temu zawodnikowi i dopóki się nie wyleczy nie pojawi się na boisku - potwierdził w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Rafał Biały.

Nowych godnie zastąpili "starzy wyjadacze". Na odwrócenie losów tych zawodów było już jednak zbyt późno. - Jeżeli chodzi o "Koko" (Aleksander Kokoszka - dop. red.) i Filipa (Kliszczyka - dop. red.) to rzeczywiście zagrali poprawne zawody. Nawet w tej chwili analizując, to zespół, który wchodził, czyli zawodnicy, którzy awansowali z nami do ekstraklasy, ci z pierwszej ligi, zagrali najlepiej to spotkanie. Nie usprawiedliwiam tu się zgraniem, bo zagraliśmy 17 sparingów i to nie jest wytłumaczenie, że nie byliśmy zgrani. Musimy nad tym popracować, bo nie chciałbym się drugi raz tak wstydzić przed swoimi kibicami - zakończył trener beniaminka.

Źródło artykułu: