Tuż po zakończeniu spotkania trener kielczanek nie krył zadowolenia z postawy swoich podopiecznych. Paweł Tetelewski podkreślił, że jego zawodniczki wytrzymały ten pojedynek nie tylko kondycyjnie, ale przede wszystkim psychicznie. - Obawiałem się, czy na początku meczu dziewczyny poradzą sobie z presją, która powstała po remisie w Lubinie. Dobrą grą musieliśmy udowodnić, że nie był to tylko przypadek. W pierwszej połowie było trochę nerwowości, ale w drugiej nerwy odeszły i wyglądało to już dużo lepiej - powiedział Tetelewski.
W drużynie kieleckiej na parkiecie pojawiło się kilka młodych szczypiornistek pozyskanych do pierwszego składu z zespołu juniorskiego. Wszystkie zaprezentowały dobrą formę. - Są to młode zawodniczki, wszystko przed nimi, trzeba na nie stawiać i myślę, że będziemy jeszcze mieli z nich pociechę - podkreślił trener KSS-u.
Znacznie mniej powodów do zadowolenia miał opiekun koszalinianek Waldemar Szafulski. Jego zespół po dwóch rozegranych meczach ma na swoim koncie dwie porażki. - Zaskoczyliśmy samych siebie. Przytrafiła nam się masa błędów, które nie powinny mieć miejsca w Superlidze. W Kielcach zawsze grało się nam ciężko. W zeszłym roku dwa mecze zakończyły się remisami. Teoretycznie byliśmy przygotowani, ale w praktyce wyszło inaczej. Jest to gra błędów i to pokazał ten mecz - powiedział trener Politechniki.