Wiedzieliśmy, że Sambor się postawi - wypowiedzi po meczu SPR Sambor Tczew - Vistal Łączpol Gdynia

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

SPR Sambor Tczew napsuł sporo krwi mistrzyniom Polski z Gdyni. Vistal ostatecznie wygrał 31:24, z czego na konferencji prasowej zadowolenia nie ukrywał trener gdynianek, Andrzej Niewrzawa.

Andrzej Niewrzawa (szkoleniowiec Vistal-u Gdynia): Zespół gospodarzy postawił bardzo twarde warunki, zresztą spodziewaliśmy się, że nie będzie to łatwy mecz. Wyniki sparingów nas na pewno nie uśpiły, bo sparing jest sparingiem, ale wiedzieliśmy, że przy pełnych trybunach zespół Sambora się postawi i taka sytuacja miała miejsce. Trochę podwyższona obrona sprawiała nam kłopoty, dużo nierzuconych sytuacji sam na sam z kontrataku spowodowało u nas nerwowość. Na szczęście udało się to w porę opanować i wynik jest korzystny, z czego się cieszymy.

Giennadij Kamielin (szkoleniowiec SPR-u Sambor Tczew): Do prawie 45 minuty graliśmy równo. Wtedy Vistal wykonał kilka kontr, mocno sprężył się w obronie, zagrały bramkarki i ten mecz był przegrany. Jestem jednak zadowolony z mojego zespołu, który mógł spokojnie walczyć w ciągu tych 45 minut. Uważam, że Vistal zasłużył na wygraną. My musimy szykować się dalej i szukać punktów. Wszystko wynikło z tego, że za szybko oddawaliśmy rzuty i gubiliśmy piłkę, a Gdynia wyprowadzała kontry i wyszła taka różnica bramek. Za bardzo się spieszyliśmy. Graliśmy jednak praktycznie bez zmian i zawodniczki były w końcówce zmęczone, przez co właśnie gubiliśmy piłki, a Vistal kontrował.

Justyna Domnik (rozgrywająca SPR-u Sambor Tczew): Ten wynik nie odzwierciedla przebiegu całego meczu. Sądzę, że gdyby nie trzy niewykorzystane nasze sytuacje w tej 45 minucie, mogło się skończyć inaczej. My nie mamy takiej ławki, jaką ma Gdynia. Choć nie można się tym tłumaczyć, to oni mają możliwości tych zmian, a my takiej możliwości nie mamy. Dlatego też do tej 45 minuty mieliśmy siłę, potem nagle jej nam brakuje. To, że nam potem zawodniczki Gdyni trochę odleciały to wynika z tego, że nasza gra w ataku pozycyjnym jest trochę inna. My przez ten tydzień musieliśmy wszystko ustawiać na nowo, bo ktoś nam wyleciał i ciężko to było dograć. Ale my się na pewno nie poddamy i będziemy walczyć z każdym.

Karolina Sulżycka (skrzydłowa Vistalu Gdynia): Nie ukrywam, że mecze w Tczewie są dla mnie trudniejsze niż na swoim parkiecie czy innym wyjeździe, bo tutaj wiadomo - swoje podwórko, swoje boisko i swoi kibice, więc jest ta trema dodatkowa, ale dzisiaj nie było tak najgorzej i jakoś się udało wygrać.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)