Piotr Dobrowolski: Wynik spotkania może sugerować, że zwycięstwo przyszło wam dość łatwo...
Jacek Będzikowski: Mecz był trudny, ale zawodnicy z Radomia stracili chyba trochę sił, zwłaszcza w drugiej połowie, nam udało się zorganizować kilka kontr i wynik właściwie już w pięćdziesiątej minucie był przesądzony.
Jednak w pierwszej połowie mecz wyglądał na bardzo wyrównany...
- Zgadza się, zwłaszcza przez naszą niefrasobliwość i głupie błędy techniczne zawodnicy z Radomia prowadzili i długo toczyli z nami wyrównany bój. Później "odjechaliśmy" na kilka bramek, chociaż ostatecznie rezultat mógł być jeszcze wyższy.
Czego spodziewaliście się przed przyjazdem do Radomia?
- Tego, że to ciężki teren. Gospodarze słyną z zadziorności i chęci walki, trzeba zostawić na tym parkiecie dużo potu, aby swoje ugrać i wywieźć stąd jakieś punkty.
Wasz zespół to mieszanka doświadczenia z młodością. Takie połączenie zaprocentuje już w tym sezonie?
- Nasza drużyna jest stosunkowo młoda, doszło do niej wielu nowych zawodników. Z meczu na mecz na pewno będziemy grać lepiej, jednak oczywiście potrzebujemy czasu na zgranie.
Jak wygląda w waszej ekipie współpraca ogranych zawodników, takich jak pan, z tymi młodszymi?
- Wygląda tak, że my starsi czasami udzielamy jakichś wskazówek młodszym graczom. Myślę, że zawsze najlepszym rozwiązaniem jest mieszanka młodości z doświadczeniem. Jednak w składzie nie mogą znajdować się tylko zawodnicy młodzi, ogranie jest potrzebne w kluczowych momentach.
W pierwszej kolejce sezonu mogliście liczyć na wspaniały doping swoich kibiców...
- Ponad dwa tysiące ludzi wspierało nas w pierwszym meczu. Gramy w hali Orbita. Trybuny jednak nie były pełne, ponieważ ten obiekt mieści ponad trzy tysiące miejsc, ale naprawdę było dużo ludzi, fajnie to wszystko zostało zorganizowane.
To zdecydowanie inna atmosfera od tej w Radomiu...
- Na pewno lepiej gra się obu drużynom przy pełnych trybunach niż tam, gdzie tak jak chociażby w Radomiu, tych widzów jest może pięćdziesięciu.
Pod koniec pierwszej połowy urazu nabawił się Bogumił Baran. Jak groźna to kontuzja?
- Nic nie wiemy na razie na ten temat. Ciężko tak od razu powiedzieć coś więcej. Nasi fizjoterapeuci nie są na razie w stanie powiedzieć nam zbyt wiele. Musimy poczekać kilka dni, ale mamy nadzieję, że to nic poważnego i w następnym meczu Boguś będzie mógł już zagrać.
Głośno mówicie o awansie do ekstraklasy. Uda się to osiągnąć już w tych rozgrywkach?
- Zobaczymy. Trzeci mecz pokaże, gdzie się znajdujemy. Będziemy teraz grać z Gwardią Opole, jednym z kandydatów do awansu, więc coś więcej będziemy mogli powiedzieć po trzeciej kolejce, wtedy będziemy trochę mądrzejsi.