Michał Adamuszek: To nie pech, to podejście do meczu

W meczu 3. kolejki PGNiG Superligi MMTS Kwidzyn pokonał NMC Powen Zabrze 34:30. Zabrzanom nie udało się tym samym zrewanżować kwidzynianom za porażkę w fazie play-off ubiegłego sezonu.

Początek spotkania należał do gości, potem losy meczu się wyrównały, w końcówce znów prym wiedli przyjezdni. - Był to wyrównany mecz. I naszej drużynie i rywalom bardzo zależało na punktach. Do 50. minuty gra była zacięta, później udało nam się odskoczyć na kilka trafień i dowieźliśmy korzystny wynik do końca. To był pojedynek walki. Było dużo gry w obronie, nieźle spisali się bramkarze, po stronie zabrzan było kilka wybronionych karnych, ale było też sporo niewykorzystanych sytuacji po obu stronach - skomentował mecz rozgrywający MMTS-u Kwidzyn, Michał Adamuszek.

Po fatalnym wejściu w mecz wydawało się, że zabrzanie złapali wiatr w żagle. Ostatnie kilka minut gry zweryfikowało ten pogląd. - Już na początku prowadziliśmy czterema bramkami, ale rywale nas dogonili. W końcówce drugiej połowy zmieniliśmy styl obrony. Przeciwnicy nie mogli sobie z nią poradzić, dzięki czemu my mogliśmy ich kontrować. Ostatnie dziesięć minut było w wykonaniu NMC Powen słabe, nie mogli znaleźć na nasza obronę recepty - powiedział gracz.

Szczypiorniści z Zabrza zgodnie twierdzą, że do optimum formy jeszcze trochę im brakuje. Podobnie sytuacja wygląda w Kwidzynie. - Potrzeba nam jeszcze trochę czasu na osiągnięcie optimum formy. Myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Ciągle popełniamy poważne błędy, musimy się też dotrzeć w obronie, bo mamy zawodników, którzy nigdy wcześniej ze sobą nie grali. Ale z czasem będzie to wyglądało bardziej optymistycznie - stwierdził zawodnik.

MMTS Kwidzyn włącznie z ubiegłym sezonem pokonał NMC Powen Zabrze pięciokrotnie na pięć rozegranych meczów. Czy zabrzan dopadła kwidzyńska klątwa? - Prędzej czy później nastąpi taki moment, że pokona się każdą drużynę. Mamy to doskonały przykład z ubiegłego sezonu kiedy to NMC Powen wygrało z Vive Targami. Przegrane to nie kwestia pecha czy jakiegoś przekleństwa tylko podejścia do meczu, przygotowania, nastawienia i przyłożenia się do gry - wyznał rozgrywający.

Źródło artykułu: