Natalia Borowska: Trzymamy wspólny front

MKS Słupia Słupsk ma za sobą dwa spotkania. W tym zespole jest bardzo mało doświadczonych zawodniczek, jednak jak przekonuje Natalia Borowska, w drużynie panuje bardzo dobra atmosfera.

W sobotę Słupia Słupsk pokonała UKS PCM Kościerzynę 34:30, czym zrehabilitowała się za porażkę na inaugurację z Jutrzenką Płock. - W meczu przeciwko Kościerzynie zagrałyśmy konsekwentnie w obronie, nie pozwoliłyśmy na oddawanie rzutów z czystych pozycji, czym pomogłyśmy naszej bramkarce. Cieszy ambicja i wola walki, którą pokazałyśmy, bo chyba drużyna gości takiej gry z naszej strony się nie spodziewał, głównie ze względu na wynik sprzed tygodnia. Byłyśmy też skuteczniejsze, chociaż zabrakło jeszcze zespołowości w ataku. Teraz nico spokojniej patrzymy w ligową przyszłość i mamy nadzieję, że spotkania takie jak z Jutrzenką nie będą się nam już przytrafiały. Dowodem na to może być wynik meczu z Kościerzyną - powiedziała Natalia Borowska, skrzydłowa słupskiego zespołu.

W ocenie Borowskiej, atmosfera w zespole z północnej Polski jest wzorowa. - Atmosfera w drużynie jest naprawdę dobra - zawsze była i chyba zawsze będzie. Doskonale rozumiemy się poza boiskiem, spędzamy sporo naszego wolnego czasu razem, dlatego nie ma niepotrzebnych zgrzytów, a jeśli pojawią się drobne nieporozumienia, zawsze je na bieżąco rozwiązujemy. Trzymamy wspólny front. Żadna z nas nie myśli o tym, kto wejdzie na boisko i ile minut zagra, bo mamy wspólny cel. Naprawdę chyba niezbyt często spotyka się tak dobrą atmosferę w zespole kobiecym. A jak wiadomo, u nas - kobiet, to podstawa - zauważyła zawodniczka. - Mężczyźni w inny sposób rozwiązują konflikty, a płeć piękna potrafi nie rozmawiać ze sobą przez dłuższy czas z byle powodu. Wiem, że wtedy to też widać na boisku. W Słupi nigdy się z tym nie spotkałam. Wspieramy się we wszystkich działaniach, nawet tych pozaboiskowych - dodała.

Patrząc na kadrę MKS-u Słupi widać, że jest tylko osiem zawodniczek mających ponad 16 lat i mnóstwo15 i 16-latek. Z czego to wynika? - Kadra doświadczonych zawodniczek z sezonu na sezon coraz bardziej się uszczupla. Początkowo było to spowodowane finansami - zakontraktowanie piłkarki ze stażem w ekstraklasie czy nawet pierwszej lidze łączy się z kosztami jej utrzymania, bo w przypadku Słupska są to zawsze zawodniczki przyjezdne - wyjaśniła Natalia Borowska. - Drugi już rok zarząd klubu podjął decyzję o włączeniu do składu seniorek niemal wszystkich juniorek. Podopieczne Anity Unijat co roku zdobywają wysokie lokaty w zawodach o randze krajowej, nabywają boiskowego doświadczenia i coraz częściej są na parkietach pierwszej ligi. Póki co, to jeszcze my stanowimy trzon zespołu seniorek. Jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że powoli to młodsze koleżanki będą zajmowały nasze miejsca w składzie. Teraz służymy radą i doświadczeniem. Dzielimy się naszymi spostrzeżeniami i uwagami, co powinno zaprocentować w ich poczynaniach na boisku - opisała.

Przed sezonem połączono dwie grupy I ligi kobiet i teraz rywalizuje w niej jedenaście zespołów. - Reorganizacja ligi od początku wydawała nam się niezbyt dobrym pomysłem. Teraz każdy klub musi ponieść dodatkowe koszty związane z wyjazdami - są to mecze w odległych miejscach, często wiąże się to z wyruszeniem w podróż już dzień wcześniej, noclegiem, wyżywieniem zawodniczek. Dlatego koszty są teraz bardzo zbliżone do tych, które ponoszą kluby z Superligi, a budżety mamy zdecydowanie mniejsze. Poza tym nie jesteśmy w stanie utrzymać się tylko z klubowych wynagrodzeń, które dość często nie przekraczają kosztów utrzymania mieszkań. Wszystkie więc pracujemy zawodowo lub kończymy szkoły - opowiedziała Natalia Borowska. - Reorganizacja rozgrywek w tym wypadku także nie pozwala nam do końca wywiązywać się z oczekiwań pracodawców, czy włodarzy uczelni i wykładowców. Całe szczęście, że trafiłyśmy w takie miejsca, gdzie sport jest mile widziany. Jesteśmy więc w stanie spełniać wymagania zarówno na płaszczyźnie zawodowej jak i zawodniczej. Nie zmienia to jednak faktu, że decyzja, którą podjął Związek Piłki Ręcznej w Polsce z myślą o podniesieniu poziomu sportowego I ligi, może nieco kobiecy szczypiorniak zabić. Do rozgrywek bowiem będą przystępowały teraz nie te zespoły, które mają w swoich szeregach młode i perspektywiczne zawodniczki pełne ambicji i chęci odniesienia sukcesu, ale te, które na to po prostu stać. Nie twierdzę jednak, że kluby z odpowiednim budżetem w swoich szeregach nie mają takich piłkarek, jednak młodzieży trudniej będzie zaistnieć na pierwszoligowych parkietach - wieści zawodniczka.

Źródło artykułu: