Opolscy defensorzy zatrzymali koneczczan - relacja z meczu KSSPR Końskie - Gwardia Opole

Drużyna KSSPR-u Końskie we własnej hali nie znalazła sposobu na rozpędzającą się z każdą kolejną minutą opolską Gwardię i w spotkaniu piątej kolejki musiała uznać jej wyższość.

Podopieczni Marka Jagielskiego zasłużenie zwyciężyli z koneczczanami i dzięki temu zanotowali awans na pozycję wicelidera tabeli pierwszoligowej grupy B, z kolei gospodarze spotkania muszą pogodzić się ze spadkiem - na chwilę obecną na miejsce jedenaste.

Już pierwsze minuty meczu nie zwiastowały niczego dobrego ekipie gospodarzy. Zespół KSSPR-u nie potrafił przebić się przez mocne szyki obronne Gwardii i w rezultacie po dwunastu minutach gry przegrywał trzema oczkami 2:5. - Graliśmy bardzo nieskutecznie, nie wychodziła nam ani gra w ataku, ani w obronie - przyznał otwarcie szkoleniowiec koneczczan, Rafał Przybylski. Jego podopieczni faktycznie mieli olbrzymi kłopot ze szczelną opolską defensywą, z kolei gwardziści w koneckiej hali radzili sobie wyśmienicie. Przeprowadzali kolejne szybkie ataki i konsekwentnie powiększali swe prowadzenie w tym meczu. W ataku brylował Wojciech Knop (7 bramek w meczu), ale i z Jakuba Kłody mieli niemałą pociechę kibice sympatyzujący z gwardzistami. Ten niemal dwumetrowy rozgrywający tak jak i Knop aż siedem razy zmuszał bramkarza rywali do wyciągania piłki z siatki. Opolanie po pierwszej połowie prowadzili z KSSPR-em różnicą dziewięciu bramek (17:8), ale jak się potem okazało - nie było to najwyższe prowadzenie gwardzistów w tym meczu.

Jeśli miejscowi kibice liczyli na to, że po zmianie stron odmieni się również styl gry prezentowany przez koneczczan, to się mówiąc krótko przeliczyli. Za to kibice opolskiej drużyny nie mieli żadnych powodów do narzekań. - Uczuliliśmy chłopaków, że pomimo naszej wysokiej przewagi, ten mecz zaczynamy od zera - mówił trener Jagielski. I rzeczywiście, gwardziści wyszli na drugą połowę wyraźnie skoncentrowani, a tej koncentracji nie brakowało im szczególnie w akcjach defensywnych. Doskonała gra obronna przekładała się także na skuteczne interwencje opolskich bramkarzy, a to już zupełnie rozregulowało konecką ofensywę. W 50. minucie opolanie prowadzili różnicą 16 bramek (31:15), a ich trener dał szansę pograć zmiennikom. Gospodarze nieco przebudzili się wtedy w ataku, odrobili część strat, ale przewaga Gwardii była już zbyt wielka, by koneczczanie w ogóle mogli pomarzyć o korzystnym rezultacie na koniec.

KSSPR Końskie - KS Gwardia Opole 23:36 (8:17)

KSSPR: Witkowski - Biegaj 5, Grabarczyk 5, Bodasiński 4, Bąk 2, Laskowski 2, Sroczyński 2, Dobrowolski 1, Kiryłow 1, Kubała 1, Maleszak.

Gwardia: Donosewicz, Fiodor, Romatowski - Kłoda 7, Knop 7, Swat 6, Krzyżanowski 5, Kulak 4, Drej 2, Śmieszek 2, Marcyniuk 1, Serpina 1, Płócienniczak 1, Adamczak, Migała.

Sędziowali: Bartosz Słowiński oraz Maciej Wiraszka.

Widzów: 350.

Komentarze (1)
lolekop
14.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oby ten mecz był oznaką tego, że opolanie wskoczyli na właściwe tory. Za dwa tygodnie mecz w Wągrowcu, który dla obu zespołów będzie miał bardzo duże znaczenie.