Porażka z Viretem boli podwójnie - rozmowa z Robertem Tatzem, zawodnikiem GKS Olimpii Piekary

Klub Olimpii wciąż wyjaśnia kontrowersyjny brak decyzji sędziego i brutalne zagranie na Kempysie w meczu w Łodzi. O tym, a także o dotychczasowej postawie drużyny rozmawialiśmy z Robertem Tatzem.

Paulina Szulc: Poważnej kontuzji doznał w czasie meczu w Łodzi Mariusz Kempys. Co sądzisz o tym, jak doszło do tego zdarzenia?

Robert Tatz: Z tego co widziałem, podczas ataku na bramkę przeciwnika, Mariusz został uderzony pięścią w okolice żeber.

Czy zgadzasz się z opinią, że było to celowe zagranie rywala, żeby wyeliminować Kempysa z gry?

- Nie chciałbym się na chwilę obecną wypowiadać na ten temat, gdyż tą sprawą zajmuje się już klub.

Jakie kroki zostały podjęte w tej sprawie?

- Klub wystosował oficjalne pismo do związku, a na temat całego zajścia wypowiedział się trener Szenkel. Z tego co wiem, klub już otrzymał zapis wideo meczu z Łodzią i będzie prowadził dalsze działania zmierzające do wyjaśnienia zaistniałej sytuacji.

Czy wiesz, jak się czuje zawodnik i kiedy będzie mógł wrócić do gry?

- Mariusz w poniedziałek opuścił szpital. Czuje się nieźle. Najważniejsze, aby jak najszybciej powrócił do pełni sił. Mam nadzieje że nastąpi to jak najszybciej i Maniek znów będzie liderem drużyny, a kibice będą mogli cieszyć się z jego gry.

Do czasu spotkania z łodzianami, nie przegraliście żadnego spotkania. Ta kontuzja kolegi wytrąciła was ze spotkania, czy jakie były przyczyny, że nieznacznie ulegliście beniaminkowi?

- Kontuzja Mańka na pewno osłabiła nasz zespół, ale pomimo tego faktu walczyliśmy z łodzianami jak równy z równym. Tylko brak skuteczności w ataku i kilka błędnych decyzji sędziów doprowadziło do naszej porażki.

W ostatniej kolejce ulegliście na własnym parkiecie odwiecznemu rywalowi, Viretowi Zawiercie. Ta porażka boli podwójnie?

- Każda porażka boli, a ta z rywalem zza miedzy i na własnym parkiecie podwójnie. Ale jest jeszcze rewanż i wtedy na pewno będziemy chcieli odzyskać dwa punkty stracone u siebie.

Czy remis z Ostrovią, drużyną, która do czasu spotkania z wami nie zdobyła punktów to był wypadek przy pracy?

- Po zdobyciu trzech punktów w pierwszych dwóch spotkaniach, mieliśmy nadzieję na zwycięstwo. Jednak Ostrów postawił bardzo trudne warunki ze względu na zerowy dotychczas dorobek punktowy. Myślę jednak, że jedno oczko w tym spotkaniu bardzo cieszy, biorąc pod uwagę fakt, że w ok. 40 minucie przegrywaliśmy 10-18.

Kolejny podział punktowy zanotowaliście w Kaliszu. Straciliście prawie pewne zwycięstwo na trzy sekundy przed końcem - poczuliście się już zbyt pewnie i stąd ta dekoncentracja?

- Myślę, że nie. Chociaż strata punktu w ostatnich sekundach bardzo boli. Mam nadzieję, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy.

Tylko jedno zwycięstwo na waszym koncie, dwa remisy i dwie porażki - jakbyś podsumował ten bilans?

- Obecnie nasza sytuacja nie jest taka, jak zakładaliśmy przed sezonem. Zajmujemy 8 miejsce w tabeli z dorobkiem czterech punktów, a przed nami kolejne ciężkie mecze. Jednak nie załamujemy rąk i będziemy walczyć o kolejne oczka.

Co zdecydowało, że powróciłeś do Piekar?

- W Piekarach grałem już kilka sezonów. Dobrze się tu czuję, w szatni panuje świetna atmosfera, więc jak ponownie otrzymałem propozycję gry tutaj, to bardzo chętnie z niej skorzystałem.

W ubiegłym sezonie Olimpię trapiły spore problemy finansowe - czy teraz sytuacja jest już na tyle stabilna, że możecie skupić się tylko i wyłącznie na grze?

- Nasze wynagrodzenia płacone są w terminie, więc jak najbardziej skupiamy się teraz tylko na trenowaniu i grze.

Na co twoim zdaniem będzie stać Olimpię w tym sezonie?

- Na razie musimy skupić się na naszej grze, wyeliminowaniu błędów i zdobywaniu punktów. Do końca sezonu pozostało jeszcze dużo spotkań, więc nasze cele zweryfikuje boisko.

Kto będzie w tym sezonie pretendował do awansu, a kto do spadku?

- Kandydatami do awansu na pewno będą Nielba Wągrowiec, Śląsk Wrocław i Gwardia Opole. A jeżeli chodzi o spadkowiczów to niczego nie można być pewnym, ponieważ liga jest tak wyrównana, że każdy może wygrać z każdym, więc o tym kto spadnie, przekonamy się na koniec sezonu.

Źródło artykułu: