W niedzielnym spotkaniu kończącym 7. kolejkę PGNiG Superligi piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock pokonali na wyjeździe NMC Powen Zabrze. Drużyna prowadzona przez Bogdana Zajączkowskiego, pomimo słabszych występów w ostatnim czasie, postawiła się Nafciarzom i ambitnie walczyła o korzystny rezultat. Zespół z Zabrza nie grzeszył jednak skutecznością, co ułatwiło zadanie wicemistrzom Polski.
- Wynik nie wydaje się efektowny, ostatnio przyzwyczailiśmy kibiców do bardziej przekonywujących zwycięstw. Zespół z Zabrza zagrał dobrze, widać że powoli się odbudowuje. Kontrolowaliśmy zdecydowanie wynik przez całe spotkanie. W końcówce prowadziliśmy różnicą tylko czterech bramek, jednak wcześniej mieliśmy już siedem bramek przewagi. Graliśmy spokojnie, chwila dekoncentracji wystarczyła, by rywal odrobił część strat. My jednak rzuciliśmy swoje i wygraliśmy - ocenił niedzielne zawodny Marcin Wichary.
Już w środę Orlen Wisła Płock rozegra kolejne spotkanie, tym razem w ramach 1/8 finału Pucharu Polski Nafciarze zmierzą się z Siódemką Miedzią Legnica. Zespół z Legnicy w tym sezonie spisuje się bardzo słabo i nic nie wskazuje na to, by mógł przeciwstawić się w Orlen Arenie drużynie Lars Walther. - Żaden mecz nie jest spacerkiem, w każdym spotkaniu musimy dać z siebie 100 procent. Wynik jest zawsze otwarty. My musimy zawsze wygrywać, nie ma innego wyjścia - powiedział bramkarz Orlen Wisły Płock.
Po przerwie związanej występami reprezentacji Polski w PGNiG Superlidze dojdzie do najważniejszego spotkania pierwszej rundy. W Płocku zmierzą się odwieczni rywale - Orlen Wisła Płock i Vive Targi Kielce. - Do tego meczu jest jeszcze dużo czasu, gdy przyjedzie odpowiednia pora będziemy się do niego przygotowywać. Na pewno będziemy się starali znaleźć słabe punkty przeciwnika i je wykorzystać, raczej przed meczem nie będziemy o tym mówić. To jest sport, więc wynik tego meczu jest sprawą otwartą - zakończył Marcin Wichary.