Zdecydowanym faworytem pojedynku, który w środowe popołudnie odbyło się w płockiej Orlen Arenie byli gospodarze. Zawodnicy Wisły Płock nie zamierzali jednak w najmniejszym stopniu lekceważyć znacznie niżej notowanych rywali. - Musimy wyjść na parkiet i potwierdzić w praktyce, że mamy dużo lepszych zawodników nie tylko na papierze - stwierdził kołowy Nafciarzy Kamil Syprzak. Starcie z podopiecznymi Larsa Walthera miało szczególny wymiar dla trzech graczy legnickiego zespołu. Bartosz Dudek, Adrian Wojkowski i Kacper Adamski, bo o nich mowa, są wychowankami klubu z Tumskiego Wzgórza i jeszcze w minionych rozgrywkach reprezentowali niebiesko-biało-niebieskie barwy. Na trybunach dostrzec można było natomiast nowego selekcjonera reprezentacji Polski Michaela Bieglera.
Wynik otworzył Muhamed Toromanović, lecz już kilka chwil później za sprawą bramek Pawła Gregora i Andrzeja Kryńskiego Miedź wysunęła się na prowadzenie 2:1. Sytuacja jednak szybko wróciła do normy i już w 6. minucie po bramce Bostjana Kavasa Wisła prowadziła 4:2, a z każdą mijającą minutą coraz bardziej przejmowała inicjatywę. W 10. minucie Toromanović stanął przed szansą zdobycia bramki w stylu Artura Siódmaka z pamiętnego meczu z Norwegią, lecz piłka po jego rzucie przeleciała tuż nad poprzeczką.
Z każdą kolejną akcją mnożyły się problemy gości z aktywną defensywą Nafciarzy. Z kolei Wiślacy raz po raz pokonywali Bartosza Dudka i po kwadransie gry, kiedy to na listę strzelców wpisał się Ferenc Ilyes, prowadzili już 12:5. Strzelecką niemoc Legniczan przełamał dopiero Michał Prątnicki , który w 18. minucie zdobył 6 bramkę dla swojego zespołu. Na 5. minut przed końcem po rzucie karnym skutecznie wyegzekwowanym przez Toromanovicia Wisła prowadziła już 19:7 i chyba nikt nie miał już wątpliwości, że druga odsłona będzie tylko formalnością.
W ostatnich minutach zawodnicy naftowego klubu zaliczyli jednak przestój, którego efektem były 4 stracone bramki z rzędu (19:11 w 28. minucie). Nic więc dziwnego, ze Lars Walther w 28. minucie zdecydował się poprosić o czas. Przerwa w grze poskutkowała na niebiesko-biało-niebieskich motywująco i ostatecznie obie ekipy schodziły do szatni przy stanie 22:11 dla miejscowych, a wynik tej części gry ustalił młody rozgrywający Paweł Paczkowski.
Początek drugiej połowy należał do przyjezdnych, którzy zniwelowali straty do zaledwie ośmiu trafień (24:16 w 35. minucie). Wiślacy szybko jednak otrząsnęli się po słabym początku i znów to oni dyktowali warunki gry. W 38. minucie efektownym rzutem z drugiej linii wprost w okienko popisał się doświadczony Michał Zołoteńko (29:16), który w ostatnim czasie bardzo rzadko pojawia się na parkiecie. Nic więc dziwnego, że jego trafienie zostało nagrodzone gorącymi brawami.
W kolejnych minutach grający w charakterystycznych niebiesko-biało-niebieskich pasiakach płocczanie sukcesywnie powiększali przewagę nad niżej notowanymi rywalami. Jeszcze jeden, jeszcze jeden! - zaczęli krzyczeć fani Nafciarzy przy stanie 39:22, a prośbę sympatyków swojego zespołu szybko spełnił rozgrywający Paweł Paczkowski . Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 41:24, co doskonale odzwierciedla różnicę klas dzielącą obydwie ekipy.
Orlen Wisła Płock - Siódemka Miedź Legnica 41:24 (22:11)
Orlen Wisła
: Wichary, Sego - C.Spanne 9, Nikcević 8, Syprzak 3, Toromanović 4, Nenadić 1, Paczkowski 2, Twardo, Zołoteńko 1, Kavas 5, Kubisztal 1, Eklemović 3, Ilyes 4
Karne: 4/4
Kary: 2 minuty (Paczkowski)
Miedź: Dudek, Mazur - Brygier 3, Piwko 2, W.Czuwara, J.Czuwara, Kryński 2, Jarowicz 1, Wojkowski 2, Prątnicki 6, Gregor 4, Buchwald 1, Makowiejew, Wita, Adamski 3
Karne: 3/3
Kary: 10 minut (Prątnicki, W.Czuwara, Jarowicz, Piwko, Adamski)
I jeszcze z innej beczk Czytaj całość