Michał Gałęzewski: W Gdańsku graliście przeciwko pierwszoligowcowi, jednak zwłaszcza w pierwszej połowie dał wam się we znaki…
Sławomir Szmal: Tak, to można było zauważyć. Gdańszczanie grali skoncentrowani w pierwszej połowie i nie popełniali tylu błędów. Starali się kontrolować tempo gry. Nie grali z nami na wymiany, bo wiedzieli że może być to dla nich zgubne. W drugiej połowie stracili głowę, bo starali się grać szybko. Wtedy popełnia się najczęściej błędy.
Znacie się dość dobrze, bo w ubiegłym sezonie byłeś gościem na treningu w Gdańsku…
- Prowadziłem tylko jeden trening z bramkarzami, ale zawsze dla mnie trudne są takie mecze. Nigdy nie byłem specjalistą do gry z zespołami, które grają w niższej lidze. Nie wiem czym było to spowodowane. Powiem ci, że miałem problemy.
W drugiej połowie zagrał Kamil Buchcic i spisał się bardzo dobrze. Co o nim sądzisz?
- Kamil jest z nami od przygotowań i niejednokrotnie wchodząc na boisko pokazywał, że nie jest człowiekiem z przypadku. Faktycznie często wychodzi z dużą ilością interwencji, przede wszystkim tak było w spotkaniu z Wybrzeżem.
Jesteście w tym momencie w gazie i wygrywacie wszystkie mecze. Vive Targi Kielce to zespół idealny jak na polskie warunki?
- To się okaże. Tak naprawdę o wszystkim będą decydowały mecze z Płockiem, bo tak to w naszej lidze wygląda. Tutaj będziemy się doszukiwać tego, kto będzie mistrzem Polski.
Po przerwie reprezentacyjnej zagracie z Wisłą. Na zgrupowaniu kadry będzie miejsce na docinki kielecko-płockie? Reprezentanci obu klubów stanowią w końcu dużą część reprezentacji…
- Czy docinki? Trudno powiedzieć, bo na kadrze tworzymy jeden zespół. Reprezentacja ma inne cele przed sobą. Przed nami eliminacje do mistrzostw Europy, a później naszą drużynę czekają trzy ciężkie mecze. To wyjazd do Płocka i dwa mecze z Metalurgiem, który nie stracił jeszcze punktów podobnie jak my.
Czeka was teraz mecz z Holandią. Nie jest to zespół z najwyższej półki…
- Niby nie, ale w Europie stwarza się taka sytuacja, że każdy przeciwnik jest ciężki. Nie wolno lekceważyć Holendrów, chociaż gramy u siebie w domu i to jest zdecydowanie łatwiejsze. Wyjazd na Ukrainę będzie natomiast bardzo trudnym meczem. Spójrzmy na przykład Białorusi, która awansowała na mistrzostwa świata. Pokazuje to, że w tych krajach w których piłka ręczna kiedyś była na wysokim poziomie i o niej zapomniano, są czynione starania ku odbudowie potęgi.
Będziecie mieli okazję do trening w z nowym szkoleniowcem. Masz już na jego temat jakieś zdanie?
- Dla mnie na pewno jest wielką szkodą, że trenerami nie zostali Damian Wleklak z Danielem Waszkiewiczem. Niestety wybór nie należał ani do nas, ani do nich, tylko do Związku Piłki Ręcznej w Polsce i musimy to uszanować. Na temat trenera Bieglera nie mogę nic powiedzieć, bo nie miałem okazji do współpracy z nim.
Wiadomo, że za kadencji Bogdana Wenty oraz Daniela Waszkiewicza i Damiana Wleklaka, graliście skacząc w ogień za waszymi szkoleniowcami. Będziecie potrafili nadal tak grać?
- Trzeba, bo w reprezentacji gra się dla swojego kraju i przede wszystkim chce się coś osiągnąć. To nie jest wieczny zawód, na wysokim poziomie można grać do pewnego wieku i później to się kończy. Każdy chciałby wykorzystać swój moment jak najlepiej.