Bolesna lekcja pokory - relacja z meczu ASPR Zawadzkie - Olimpia Piekary Śl.

W starciu o przysłowiowe "sześć" punktów ASPR Zawadzkie zremisował z Olimpią Piekary Śląskie 28:28. Wynik ten zaskakuje, gdyż pięć minut przed końcem meczu gospodarze prowadzili czterema bramkami.

Mecz dużo lepiej rozpoczęli przyjezdni, który po trzech kolejnych trafieniach Krzysztofa Kurełka objęli prowadzenie 4:1. Widząc nieporadność swoich podopiecznych w ofensywie, trener gospodarzy Mirosław Sanecki już na samym początku poprosił o czas. W kolejnym fragmencie spotkania główne role odgrywali bramkarze obu drużyn - Jakub Kruk oraz Andrzej Zaborowski. Po piętnastu minutach gry trzybramkową przewagę nadal posiadali goście (8:5).

Wtedy w zespole z Zawadzkiego ciężar gry wziął na swoje barki duet Michał Piech - Łukasz Gradowski. To oni zdobyli trzy kolejne gole, doprowadzając do wyrównaniu wyniku. Gra ekipy z Piekar Śląskich była bardziej zróżnicowana, z dość częstymi próbami wykorzystywania skrzydłowych. Mimo ich nieszczególnej skuteczności, na przerwę z prowadzeniem 15:12 schodzili właśnie goście.

Od pierwszego gwizdka sędziego w drugiej połowie gracze ASPR-u rozpoczęli szturm na rywala. Miejscowi zdobyli pięć pierwszych goli z rzędu, a w ich szeregach prym wiódł Łukasz Gradowski, który zaliczał zarówno gole, jak i asysty. Podopieczni Sławomira Szenkela ocknęli się dopiero w 36 minucie za sprawą trafienia Robert Tatza. Mimo tego zawodnicy z Zawadzkiego nadal bardzo dobrze spisywali się w obronie, dzięki czemu nadarzały im się okazje do gry z kontrataku. Bardzo mocno rozegrał się niewidoczny w pierwszej połowie skrzydłowy Łukasz Płonka, który raz po raz zaczął zdobywać bramki z szybkiego ataku. Po ostatniej z nich, w 44. minucie ASPR osiągnął już sporą przewagę (23:17). Wszystkie boiskowe wydarzenia znajdowały się pod kontrolą gospodarzy, aż do momentu, gdy gracze z Piekar Śląskich zdecydowali się na indywidualne krycie Piecha.

Kolegom rozgrywającego zespołu z Opolszczyzny zaczęło brakować pomysłu na grę w ataku. Po drugiej stronie przebudził się Kurełek. Inicjatywa gospodarzy stopniowo się zmniejszała, choć w 55. minucie nadal mieli oni przewagę czterech trafień (28:24). Znakomita skuteczność Michała Bednarczyka sprawiła jednak, że na pół minuty przed ostatnim gwizdkiem przyjezdni przegrywali tylko 27:28 i posiadali piłkę, dodatkowo rozgrywając ostatnią akcję meczu w przewadze. Na cztery sekundy przed końcem piłkę na lewym skrzydle otrzymał zupełnie nieobstawiony Marcin Smolin, który nie omieszkał wykorzystać zaistniałej sytuacji i celnym rzutem zapewnił swojej drużynie jeden punkt.

ASPR Zawadzkie - GKS Olimpia Piekary Śląskie 28:28 (12:15)


ASPR: Kruk, Białecki, Janik - Piech 10, Płonka 7, Gradowski 6, Włoka 3, Skowroński 1, Hertel 1, Albinger, Kaczka, Kulej, Morzyk

Olimpia: Zaborowski, Adamkiewicz - Kurełek 9, Bednarczyk 6, Rosół 5, Smolin 3, Tatz 2, Kurzawa 1, Zarzycki 1, Ogórek 1, Wicik

Komentarze (1)
avatar
ADIXYZ
15.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tylu sytacji nie wykorzystanych przez oba zespoly nie widzialem dawno do niskiego poziomu dostosowali sie sedziowie meczu ktorzy swoimi decyzjami doprowadzali do smiechu kibiców i zawodnikow ob Czytaj całość