Jest takie powiedzenie, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi... - Znam również inne mówiące, że tylko krowa nie zmienia poglądów. Tak naprawdę nigdy nie chciałem wyjeżdżać z Legnicy. Zostałem zmuszony do opuszczenia Siódemki Miedź przez sytuację finansową, w jakiej się znalazła. Akurat tak wyszło, że jako pierwszy znalazłem nowy klub - powiedział Aleksander Kokoszka.
Zawodnik po roku wrócił do Miedzi. - Cały czas byłem z działaczami i trenerem Markiem Motyczyńskim w kontakcie. W Szczecinie grałem dużo, ale po awansie zespół został poważnie wzmocniony i miałem coraz większe problemy z załapaniem się do składu. Inaczej sobie to wszystko wyobrażałem, ale nie chcę o tym mówić. Jestem znów w Legnicy i bardzo się z tego cieszę. Kontrakt podpisałem do czerwca. W pewnym sensie wypełnię do końca swój pierwszy kontrakt, bo kończyłby się właśnie w czerwcu br. - dodał.
Teraz będzie musiał coś udowodnić - handballowej Polsce, ale także legnickim kibicom. Trener Motyczyński liczy na jego doświadczenie i rzuty z drugiej linii. - Mam co nieco do udowodnienia, ale nie komuś. Przede wszystkim samemu sobie. Chcę pokazać, że potrafię grać dobrze w piłkę ręczną i pomóc Miedzi w walce o uratowanie superligi. Nie chciałbym w maju przeżywać degradacji. Co do kibiców, to mam nadzieję, że będą mnie wspierać, tak jak całą drużynę. Będę się starał. Nie napinam się na bycie liderem drużyny, bo jak się za bardzo chce, to czasem nie wychodzi. Nie będę liczył swoich bramek. Patrzał będę na zdobycz punktową zespołu, bo musimy się utrzymać. Już na początku lutego czekają nas arcyważne mecze z Zagłębiem i Chrobrym. Trzeba je wygrać. Ale również pamiętać, że nawet jeśli się nie uda, to walka o utrzymanie trwać będzie nadal - zakończył.
Aleksander Kokoszka: Inaczej sobie to wyobrażałem
- Mam co nieco do udowodnienia, ale nie komuś. Przede wszystkim samemu sobie - mówi Aleksander Kokoszka, który po roku wrócił do Siódemki Miedź Legnica.