- Wracając do domu z medalem zawsze można się czuć jak zwycięzca - deklarował przed konfrontacją ze Słoweńcami Igor Vori. Dla jego drużyny starcie o brązowy krążek było jednak tylko meczem pocieszenia, Chorwaci miejsc drugich i trzecich w ostatnim czasie uzbierali bowiem krocie, a na złoty medal wielkiej imprezy czekają od dziewięciu lat. Słoweńcy w całej swojej historii na podium ważnego turnieju stali tylko raz, blisko dekadę temu, w przeciwieństwie do rywali sobotnie traktując więc jako wydarzenie epokowe.
Obie ekipy walkę o podium rozpoczęły z werwą, pokazując kibicom handball szybki i efektowny. W zespole słoweńskim pierwsze skrzypce grał Luka Zvizej, atakiem Chorwatów bezbłędnie zarządzał z kolei Domagoj Duvnjak. W pierwszej części meczu wynik nieustannie oscylował w okolicach remisu, choć podopieczni Borisa Denicia - wyjąwszy minuty premierowe - prowadzenia nie byli w stanie objąć ani razu. Kolejne udane zawody w tym turnieju rozgrywał Primoz Prost i także dzięki niemu na przerwę Słoweńcy schodzili z ledwie jedną bramką straty do rywali.
W szatni Slavko Goluza przemówił swoim graczom do rozsądku i ci dopiero w drugiej części meczu zaczęli prawdziwe granie. Chorwaci wzmocnili obronę, kilka niezłych interwencji pokazał Mirko Alilović, a pod bramką rywali szaleli Ivan Cupić i znakomity Duvnjak. Od stanu 14:14 brązowi medaliści ubiegłorocznych mistrzostw Europy zaliczyli aż siedem trafień, bezdyskusyjnie udowadniając swoją sportową wyższość nad niżej notowanym rywalem.
Duży wykład w sukces zespołu Goluzy - obok Cupicia (parkiet opuścił z urazem) i Duvnjaka - tradycyjnie miał Marko Kopljar, po drugiej stronie na garść pochwał zasłużył z kolei Vid Kavictnik. Słoweńskie marzenia o medalu tym razem rozbiły się o potężny mur, koledzy Urosa Zormana udowodnili jednak, że w światowym handballu są siłą istotną. Dla Chorwatów brązowy krążek był trzecim z rzędu w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. W sumie z sześciu poprzednich wielkich turniejów ekipa z Bałkanów pięć kończyła na podium, nigdy nie stając jednak na jego najwyższym stopniu.
Słowenia - Chorwacja 26:31 (13:14)
Słowenia: Skof (0/1 - 0%), Prost (16/46 - 34%) - Zorman 1, L. Zvizej 3, Bundalo, Marguc 3, Pucelj 1, Dolenec 2 (1/1), Bilbija, Bezjak, Skube 3, M. Zvizej 3, Gaber 1, Mackovsek 2, Kavitcnik 4, Dobelsek 3.
Chorwacja: Alilović (9/35 - 25%) - Stepancić, Duvnjak 8, Vori, Gojun, Nincević 4, Cupić 8 (3/4), Marić 1, Lacković, Mandalinić, Vuković, Musa, Kopljar 4, Bicanić 5, Horvat 1 (1/1), Sprem.
Kary: Słowenia - 4 min. (Dolenec - 4 min.) oraz Chorwacja - 8 min. (Gojun, Bicanić, Kopljar, Nincević - 2 min.)
Czerwona kartka: Bezjak 11'
O sytuacji z Cupicem się wypowiadać nie będę, bo te czerwo jest tak oczywiste, jak to, że 2x2=4.
Chorwac Czytaj całość