Marek Motyczyński (trener Siódemki Miedź Legnica): Dzisiejszy mecz wygraliśmy swoim charakterem. Przeanalizowaliśmy ostatnie nasze spotkania i dzisiaj graliśmy trochę skuteczniej, natomiast Azoty zagrały trochę słabiej jeśli chodzi o skuteczność. Na ostatnie przerwie założyliśmy sobie, że rzucimy 24 i więcej już nie rzucamy, ale przeciwnik miał rzucić mniej niż 24. Jest to mój udany powrót do Puław, ale przyznam szczerze trochę się nie spodziewałem takiego obrotu spraw.
Paweł Gregor (rozgrywający Siódemki Miedź Legnica): Puławy czuły się lepiej, pewniej ponieważ byli faworytami tego meczu. Na pewno nas trochę zlekceważyli co było widać w pewnych sytuacjach na początku meczu. Cały czas staraliśmy się przytrzymać wynik i grać na styku. Dobrze radziliśmy sobie w obronie, ale także w ataku mieliśmy dość dobrą skuteczność. Puławy na ogół rzucają dużo bramek, a jak widać w dzisiejszym meczu zdobyli tylko 21 bramek. Nie można zapominać że na każdej pozycji mają po dwóch dobrze grających, doświadczonych zawodników i jak na nich 21 bramek to jest naprawdę mało. Duża w tym zasługa naszej obrony i oczywiście bramkarza, który dzisiaj bronił na bardzo wysokiej skuteczności. Cieszymy się z tej wygranej, ponieważ bardzo potrzebujemy punktów.
Piotr Dropek (II trener Azoty Puławy): Wydaje mi się że zagraliśmy bardzo pasywnie w obronie, dopuszczaliśmy do rzutów w pełnym wyskoku, komforcie Pawłowi Gregorowi. Próbowaliśmy zagrać blokiem, ale niestety ten blok nie funkcjonował tak jak należy. Dzisiaj również bramka odbiła trochę mniej piłek niż zawsze. Tak jak powiedział zagraliśmy zbyt pasywnie w obronie bez wyjścia, bez agresji. Natomiast drugą przyczyną naszej porażki była zatrważająca skuteczność. Zawodziliśmy w sytuacjach sam na sam, z tego co pamiętam przestrzeliliśmy dwa karne, zmarnowaliśmy mnóstwo kontr gdzie po prostu rzucaliśmy obok bramki. A jeśli już rzucaliśmy w światło bramki to bronił Kiepulski, więc myślę że to były dwie, główne przyczyny porażki. Na pewno przydał by się Krzysztof Łyżwa, ale przez najbliższy czas musimy sobie radzić bez niego. Taki jest sport i kontuzje są wpisane w wyczynowy sport. Teraz przed nami mecz w europejskich pucharach i nie lecimy tam po to kilka tysięcy kilometrów, żeby przejść obok spotkania, chcemy wygrać i przejść do następnej rundy.
Piotr Masłowski (rozgrywający KS Azoty Puławy): Uważam że to nie jest żadne przemęczenie, po prostu zagraliśmy katastrofalnie w obronie i w ataku. Po pierwszej połowie prowadziliśmy i nie było jeszcze tak źle, ale w drugiej połowie praktycznie przestaliśmy grać w obronie i nie pociągnęliśmy żadnej kontry, a w tym sezonie z tego słyniemy twarda obrona i bramki z kontry. W ataku też się męczyliśmy, stwierdzam że zagraliśmy chyba najgorszy mecz w sezonie z tych, które rozegraliśmy do tej pory. Na pewno ta przegrana z Miedzią to taki zimny prysznic, który nam się przyda i podziała mobilizująco. Nie służy nam gra w roli faworyta, widzieliśmy to dzisiaj, byliśmy zdecydowanym faworytem meczu i wszyscy wiemy jak to się skończyło.