Uciekli spod topora - relacja z meczu Olimpia Piekary Śląskie - KSSPR Końskie

Zajmowali 12 miejsce w tabeli, na koncie mieli 12 porażek... Jako zespół ze strefy spadkowej wiedzieli, że mecz z KSSPR-em po prostu trzeba wygrać. Łatwo nie było, ale olimpijczycy zdołali zwyciężyć.

W pierwszej rundzie to koneczczanie byli zespołem lepszym od GKS-u, ale tym razem to szczypiorniści Olimpii mieli komfort gry przed własną publicznością. Co więcej, ewentualna porażka olimpijczyków w tym starciu mogłaby poważnie zachwiać ich pierwszoligową przyszłością. Dlatego też zespół z Piekar mocno przyłożył się do tego spotkania...

Wprawdzie to gracze z Końskich zanotowali pierwsze trafienie w tym meczu, ale gospodarze szybko wzięli się do roboty, wyrównali stan meczu, a nawet wyszli na nieznaczne prowadzenie. Bardzo dobrze spisywał się w śląskim okienku Michał Adamkiewicz, co w znacznym stopniu wpłynęło na wypracowanie trzybramkowej przewagi Olimpii w siedemnastej minucie (10:7). Koneczczanie nie tak łatwo dali jednak za wygraną, odrobili straty i tym samym na przerwę schodzili z dwoma oczkami zapasu.

Po zmianie stron wiele w grze obu ekip się nie zmieniło. Podopieczni Sławomira Szenkela konsekwentnie pracowali nad poprawą swego dorobku bramkowego, ale i gracze KSSPR-u cały czas trzymali rękę na pulsie. W 53. minucie w zdecydowanie lepszych humorach byli właśnie zawodnicy ekipy gości. KSSPR prowadzony przez niezwykle skutecznego tego dnia Rafała Biegaja ( siedem bramek w meczu) miał trzy trafienia więcej niż GKS 31:28 i chyba myślał, że to prowadzenie zdoła utrzymać do końcowego gwizdka. A jednak, ostatnie pięć minut meczu to niemal perfekcyjna gra w wykonaniu zawodników trenera Szenkela. - Każdy z moich graczy dołożył coś do tego zwycięstwa - przyznał tuż po spotkaniu szkoleniowiec Olimpii.

Wcześniej w tym meczu olimpijczycy mieli problemy ze skutecznością w szybkim kontrataku i kilku akcji nie wykończyli. Jednakże w decydującej fazie spotkania, kiedy nad ich szyjami zawisł topór mogący pozbawić ich szans na zwycięstwo, a co gorsze - pozbawić ich możliwości ucieczki ze strefy spadkowej, Ślązacy poczęli doskonale radzić sobie w ofensywie. Zdobyli trzy bramki z rzędu, a czwartą - będącą zarazem ostatnią w tym spotkaniu - wywalczył Marcin Chojniak. Goście starali się jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, ale nawet rzutu karnego nie udało im się już zamienić na bramkę.

Olimpia zwyciężyła, dopisała do swego dotychczasowego dorobku dwa oczka i zdołała podskoczyć na dziesiąte miejsce w pierwszoligowej tabeli. Tymczasem koneczczanie, tak jak i przed tym spotkaniem, zachowali swoją dziewiąta lokatę.
Olimpia Piekary Śląskie - KSSPR Końskie 32:31 (15:17)

Olimpia: Adamkiewicz, Zaborowski - Kempys 6, Rosół 5, Tatz 5, Kurełek 4, Bednarczyk 3, Chojniak 3, Danysz 2, Parzonka 2, Smolin 2, Ogórek, Wicik.

KSSPR: Kornecki, Ratuszniak - Biegaj 7, Smołuch 6, Bąk 5, Kubała 4, Napierała 4, Bodasiński 2, Dobrowolski 1, Gomółka 1, Słonicki 1, Kiryłow, Maleszak.

Sędziowali: Jaworski - Stężowski.

Widzów: 130.

Źródło artykułu: