W meczu 22. kolejki I ligi grupy B opolanie rozgromili swoich rywali, zwyciężając aż 35:15. - Dotarły do nas informacje, że graczy ze Świdnicy dotknęły problemy ze znalezieniem obiektu. Nie za bardzo mieli gdzie trenować, także myślę, że to również nałożyło się na całokształt ich postawy w tym spotkaniu - wyjaśnia jedną z przyczyn takiego wyniku Michał Szolc.
Rozmiary zwycięstwa opolan szokują tym bardziej, że w pierwszej rundzie na boisku rywala podopieczni Marka Jagielskiego po nerwowej grze w końcówce pokonali świdniczan zaledwie 29:28. - Rozmawialiśmy przed meczem o tamtej potyczce wiedząc, że zespół ze Świdnicy jest typem walczaka. Tym razem wszystko ułożyło się jednak kompletnie inaczej, cały czas kontrolowaliśmy sytuację, więc o powtórce nie mogło być mowy - dodaje rozgrywający opolan.
Na przestrzeni sezonu 2012/2013, rutynowym zabiegiem stosowanym przez Gwardię stało się regularne wprowadzanie dużych roszad w składzie w przerwie pomiędzy pierwszą a drugą połową. Szolc przestrzega jednak, że w przyszłości nie zawsze będzie możliwość tak swobodnej rotacji. - W naszych szeregach nie ma mowy o jakiejkolwiek niezdrowej rywalizacji. Nie jest tak, że jeden musi grać więcej, a ktoś inny mniej. Poziom I ligi pozwala nam na to, żeby wszyscy sobie pograli. Jak będzie później, zobaczymy. Wiadomo, że jeśli mecz jest na styku, trener podejmuje inne decyzje, nie kierując się tylko tym, żeby każdy zaliczył występ - kończy.
Gwardia Opole na cztery kolejki przed końcem rozgrywek utrzymuje 5-punktową przewagę nad drugą Nielbą Wągrowiec. Jeśli opolanie wywalczą w nich 3 "oczka", niezależnie od pozostałych wyników przypieczętują swój awans do PGNiG Superligi.