Nafciarze w finałowym meczu rozgrywek o Puchar Polski przegrali z ekipą Vive Targów Kielce 27:28. Płocczanie przez niemal całą drugą połowę - po jej kiepskim początku - gonili wyżej notowanych rywali i w samej końcówce byli o krok od realizacji celu, do wyrównania zabrakło im jednak odrobiny szczęścia i czasu.
- Dlaczego nie zdołaliśmy zwyciężyć? Zabrakło nam dwóch bramek. To mogę powiedzieć na gorąco. W tym finale było wszystko: i czerwone kartki, i walka, i dyskusje z sędziami. Były ponadto świetne interwencje bramkarzy i z jednej, i z drugiej strony. My mieliśmy swoje problemy z drugą linią, o których wszyscy wiedzą. Popełnialiśmy błędy i te wszystkie akcje, w których traciliśmy piłkę, rywale wykorzystywali - przyznaje doświadczony szkoleniowiec w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Na drodze kielczan do finału stanął przede wszystkim znakomicie dysponowany Sławomir Szmal. - Nie jest on bramkarzem, który przyszedł tutaj z podwórka. To bardzo doświadczony zawodnik i gra coraz lepiej, co pokazał już w eliminacyjnych meczach ze Szwedami - przypomina Kisiel.
Końcowe minuty niedzielnego starcia bogate były w kontrowersje, a swoje do wyniku dołożyli sędziowie, którzy nie do końca udźwignęli ciężar ważnego meczu. - Sędziowie byli tacy, jakich mamy. Muszą się jeszcze uczyć, żeby nie popełniać błędów. Wszyscy je popełniamy. Na pewno starali się wykonywać swoją pracę jak najlepiej - podsumowuje ze spokojem nasz rozmówca.
Przed szansą rewanżu na Vive płocczanie staną najprawdopodobniej za miesiąc w meczach finałowych rozgrywek o mistrzostwo Polski. Wcześniej Nafciarze będą musieli wyeliminować jednak dwóch innych rywali. Pierwszy z nich, Gaz-System Pogoń Szczecin, do walki w Orlen Arenie stawi się już w najbliższy weekend.