Gaz-System Pogoń on tour - rozmowa z Pawłem Białym, prezesem Gaz-System Pogoni Szczecin

- Zawsze mamy różne opcje. Musimy się zabezpieczyć - powiedział prezes Gaz-System Paweł Biały, który w Hamburgu podpatrywał nie tylko organizację widowiska przez Niemców, ale i Marcina Lijewskiego.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Krzysztof Kempski: Uczestniczył pan w dwudniowym Final Four Pucharu Niemiec. Trzeba przyznać, że to, co mieliśmy przyjemność obejrzeć może budzić wielkie uznanie. Organizacja na najwyższym światowym poziomie właściwie pod każdym względem.

Paweł Biały: Zdecydowanie tak. Tutaj mamy inne warunki, dlatego też staramy się przywieźć wszystkich ludzi, którzy są związani z klubem. Szkoda, że nie mogła być część naszych sponsorów. Chcemy pokazać, jakie widowisko można stworzyć. To było coś przepięknego, tego się nie da opisać. W telewizji tego nie zobaczymy. Zresztą sami widzicie to od tej strony od kuchni, od strony organizacji, od strony samego widowiska, ale też obsługi. To jest naprawdę wielkie przeżycie. Można powiedzieć, że cały mecz trwa nie tylko 60 minut, ale tak naprawdę dużo czasu przed i dużo po.
O2 Arena w Hamburgu może budzić uznanie O2 Arena w Hamburgu może budzić uznanie
Jest szansa, by takie show stworzyć także w Szczecinie?

- Ja myślę, że pierwszy krok robimy. Będzie nowa hala. Zrobić widowisko pod względem marketingowym nie będzie żadnym problemem, bo będziemy mieć do tego narzędzia. Natomiast część sportowa zdecydowanie zależeć będzie od budżetu, od wyłożonych pieniędzy, od naszej pracy. Myślę, że my pracujemy na 110 procent. Sponsorzy także ten problem, że tak powiem, rozumieją. Jeżeli tylko będzie inwestycja w naszą drużynę, to myślę, że w ciągu dwóch lat jesteśmy w stanie dojść do wysokiego poziomu.

Trzeba dodać, że widowisko w Hamburgu to nie tylko sam mecz, który jest jego finałem, ale także wielkie show, które zachęciło olbrzymią rzeszę ludzi do odwiedzenia tego miejsca.

- Tak, ale to jest związane z obiektem. Jak mamy taki obiekt to możemy realizować wszystko. Na naszej hali ciężko jest tak naprawdę cokolwiek zorganizować. My i tak się dużo staramy, żeby urozmaicić tę całą imprezę. Jak już będzie ten obiekt to naprawdę ludzie, którzy przyjdą, to obejrzą coś, co można w Polsce zobaczyć tylko w kilku ośrodkach.

Nawiązując do pierwszego meczu pomiędzy Flensburgiem a HSV to trzeba przyznać, że gospodarz zawiódł i w finale nie zagrał.

- To jest właśnie to piękno sportu. Wydaje się, że ktoś jest faworytem, pomimo tego, że drużyny się spotykały, grały między sobą bardzo wyrównane pojedynki, ale to jest własna hala, własne środowisko. W pierwszym meczu zwyciężył Flensburg. Za parę dni będą grali w półfinale Ligi Mistrzów o wejście do Final Four. Tamto też będzie bardzo fajnym spotkaniem. Natomiast wielka szkoda, bo Marcin mógł grać w finale, ale niestety tak to bywa. Gratuluję Flensburgowi, bo zagrał przepiękny mecz, ale przede wszystkim przepiękna była gra Anderssona w bramce. To było coś niesamowitego.
Marcin Lijewski mógł zostać bohaterem HSV Marcin Lijewski mógł zostać bohaterem HSV
W ostatniej akcji pierwszego meczu półfinałowego Marcin Lijewski mógł zostać bohaterem swojej drużyny. Piłka zmierzała w samo okienko, ale wspomniany Andersson był tam, gdzie być powinien.

- Tak, ale takich akcji było wiele. Skrzydła w tym meczu też nie pomogły. Widać było, że gdzieś tam nie funkcjonuje do końca dobrze ten atak. Hamburg kilkukrotnie próbował dojść zespół Flensburga, ale oni są bardzo mocnym zespołem. Widać to też po niemieckiej tabeli. To jest zespół z tradycjami. Tam wszyscy się na tej piłce znają. Wyrównany poziom, kwestia dyspozycji dnia. Szkoda, że w finale nie było mi dane zobaczyć Marcina.

Po raz kolejny sprawdziło się powiedzenie, że derby rządzą się swoimi prawami.

- Na pewno. Jakbyśmy się tutaj rozejrzeli to hala była podzielona na kibiców różnych
drużyn. To jest naprawdę coś niesamowitego, jak widzimy kibiców poprzebieranych, będących z drużyną cały czas, a nie tylko w części meczowej. To jest cała kultura, nad tym też musimy pracować. Musimy niejako pokazywać ludziom, żeby i oni identyfikowali się z zespołem nie tylko wtedy, jak jesteśmy na boisku i żeby nas wspierali. To naprawdę trzeba zobaczyć, dlatego bardzo mi zależy na tym, abyśmy jeździli do takich ośrodków, uczyli się i patrzyli jak to wygląda. Nie da rady zrobić tego na papierze i wzbudzić wyobraźnię. To trzeba zobaczyć i wtedy będziemy wiedzieć do czego dążymy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×