Wynik spotkania mógłby sugerować łatwe zwycięstwo NMC Powenu Zabrze. - Wygraliśmy ośmioma bramkami, chociaż mecz nie układał się wcale po naszej myśli. Dopiero w końcówce drugiej połowy zdołaliśmy wypracować wysokie prowadzenie i nie daliśmy się dogonić - powiedział Kamil Mokrzki w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W spotkaniu z Azotami Puławy z bardzo dobrzej strony zaprezentował się były gracz Orlen Wisły Płock, zaliczając m.in. efektowną wkrętkę. Trener Cezary Winkler jednak rzadko stawia na tego zawodnika. - W drugiej połowie trochę grałem. Po to jest dwóch zawodników na jednej pozycji, aby się wymieniali. Jednego dnia Witek gra więcej, ostatnio tak się układało, że trener stawiał właśnie na niego. Póki wygrywamy, wszystko jest dobrze. Ostatnio przegraliśmy w Puławach, tam niewiele grałem. Teraz trener dał mi więcej czasu, może po tym meczu bardziej się przekona do mnie - powiedział rozgrywający.
W niedzielę NMC Powen Zabrze czeka najważniejszy mecz sezonu. Trzecie starcie z Azotami w Puławach rozstrzygniecie losy ćwierćfinałowej rywalizacji. Zespół rywali boryka się z poważnymi problemami kadrowymi. - Nie szukałbym szansy w kontuzjach. Musimy wyjść na parkiet i zagrać na swoim poziomie, obojętnie kto będzie stał po przeciwnej stronie. To nie jest ważne, to jest zespół z Superligi i tu każdy grający zawodnik jest wartościowy. Trzeba do każdego meczu przygotować się odpowiednio i zagrać na 100 procent - podkreślił zawodnik.
NMC Powen Zabrze zbroi się przed kolejnym sezonem, niedawno kontrakt z klubem podpisał Robert Orzechowski. Szykowane są już kolejne wzmocnienia. W ostatnim czasie Kamil Mokrzki pełni funkcję tylko rezerwowego i niewiele czasu spędza na parkiecie. - Miałem kontrakt na dwa lata, także w przyszłym sezonie nadal występował będę w Zabrzu, chyba że coś dziwnego się wydarzy, ale w to wątpię. Mam jeszcze przez rok ważny kontrakt, także moja przyszłość związana jest z Zabrzem - zakończył Kamil Mokrzki.