Paweł Noch był pod wrażeniem otoczki, jaka miała miejsce w sobotę w Gdańsku. - Publika dopisała, a sędziowie pozwolili na agresywną grę. To odpowiadało obu drużynom i dzięki temu było dużo walki. W pewnym momencie prowadziliśmy już ośmioma bramkami, ale dopuściliśmy do tego, żeby przeciwnik nas doszedł na remis. Skończyło się to dla nas szczęśliwie i zdobyliśmy dwie bramki. Jedziemy właśnie z taką zaliczką do Wągrowca - powiedział szkoleniowiec Nielby, który przyznał iż w drugiej części gry gospodarze mieli już jego drużynę na widelcu. - Wybrzeże wyglądało lepiej, było na fali i zdobywało seryjnie bramki. Kara Dawida Nilssona zadecydowała o tym, że my wygraliśmy - zauważył.
Wągrowczanie od początku spotkania grali bardzo wysoko w obronie, co zaskoczyło nieprzyzwyczajonych do takiej gry rywali gdańszczan. Przyniosło to wymierny skutek, gdyż na przerwę goście schodzili przy wyniku 14:7. - Graliśmy agresywną obroną 6:0, bo nie możemy sobie pozwolić na zmienianie rozgrywających. Wybrzeże jest w podobnym dyskomforcie. Moim zadaniem jest przygotowanie zespołu, aby wytrzymał on 60 minut. Widać, że to się udało - powiedział Paweł Noch.
Czy po takiej grze jak w niedzielę, Nielba lub Wybrzeże może skutecznie powalczyć z Chrobrym Głogów o PGNiG Superligę? - Trudno powiedzieć. Mecz meczowi nierówny, ale jeśli chodzi o grę defensywną można było na co popatrzeć. Zarówno jedna, jak i druga drużyna grała męską piłkę ręczną, na trybunach było bardzo głośno i świetnie, że w Gdańsku reaktywuje się piłka ręczna. W ciągu dwóch lat w Gdańsku włożono ogrom pracy. Spotykamy się w sobotę. Nic nie zostało rozstrzygnięte, drużyny mają podobny potencjał i może być różnie. To dwumecz i musimy walczyć do końca - przestrzega trener drużyny z Wągrowca.
Jeszcze niedawno pierwsza liga miała niewiele drużyn na wysokim poziomie. W obecnym sezonie po tym, jak w I lidze znalazły się drużyny z Legionowa, Wrocławia, Gdańska, czy Malborka, rozgrywki wydają się coraz mocniejsze. Czy w tej sytuacji stworzenie jednej grupy I ligi nie byłoby dobrym rozwiązaniem? - Zgadzam się, to jest dobry pomysł. Problemy będą z przejazdami, bo jechać z Gdańska do Piekar Śląskich to na pewno daleko. Byłyby atrakcyjniejsze rozgrywki, gdyby w jednej lidze grało siedem zespołów z obu grup - stwierdził Noch, którego zespół w przypadku braku awansu zapewne ze względu na kryteria geograficzne, trafiłby do grupy A. - Szczerze mówiąc tak byśmy chcieli. Mieliśmy wyjazdy do Tarnowa, czy do Białej Podlaskiej, a to ponad 400 kilometrów. To było wymuszone i gdyby się nie udało awansować najprawdopodobniej byśmy grali właśnie w grupie A - zakończył trener.