Warszawscy szczypiorniści zakończyli pierwszoligową rywalizację na jedenastej pozycji. Jeszcze rok temu ekipa z Banacha walczyła o awans do najwyżej klasy rozgrywkowej, decyzja firmy Zepter dotycząca minimalizacji nakładów finansowych na wspieranie zespołu sprawiła jednak, że w ciągu kilkunastu tygodni wszystko się posypało i dopiero na dwa tygodnie przed finałem sezonu AZS UW zapewnił sobie utrzymanie na zapleczu ekstraklasy.
- Biorąc pod uwagę przeciwności, z którymi musieliśmy się mierzyć, to nasz wynik jest zadowalający. Ledwo wiązaliśmy koniec z końcem, a w takich warunkach walczy się naprawdę ciężko. Trudno wymagać od chłopców jakiejś systematyczności, jeśli grają oni o przysłowiowy uścisk dłoni - nie kryje Rzepka w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Lada chwila sytuacja zespołu stanie się jeszcze trudniejsza, kurek z pieniędzmi na finansowanie sportu ligowego planuje bowiem przykręcić miasto. - Władze Warszawy szukają oszczędności i trafiło akurat między innymi na naszą dyscyplinę - martwi się szkoleniowiec stołecznej drużyny. - To wszystko będzie dla nas bardzo dużym problemem, cały czas szukamy jednak rozwiązań, które pomogłyby nam to wszystko poukładać, choć sytuacja jest ciężka - dodaje.
Zestaw drużyn, które jesienią rywalizować będą na zapleczu ekstraklasy, oficjalnie poznamy na początku czerwca. Start ekipy z Banacha w pierwszoligowych rozgrywkach jak na razie nie jest zagrożony, na pewno z gry wycofana zostanie za to drużyna rezerw. - Na dzień dzisiejszy jestem optymistą, ale musimy jeszcze chwilę poczekać, zanim wszystko się wyjaśni. - podsumowuje Rzepka. - Na dziewięćdziesiąt procent uda nam się zagrać w pierwszej lidze.