8 
Poznaniacy aby utrzymać się w I lidze musieli we własnej hali wygrać z Warszawianką różnicą 6 bramek. Po pierwszy meczu ten wyczyn wydawał się bardzo trudny. Wojskowi do spotkania przystępowali jedynie bez kontuzjowanego Tomasza Draszkiewicza, a halę wypełnił komplet publiczności.
Wynik spotkania otworzył zawodnik gości Szymon Płodowski, jednak chwilę później do remisu doprowadził Jakub Przybylski. Mecz od razu się wyrównał, żadna ze stron nie potrafiła wypracować sobie bezpiecznej przewagi. Warto zaznaczyć, że obie drużyny słabo się prezentowały w obronie. Dopiero w 19. minucie wojskowi wyszli na pierwsze prowadzenie i jak okazało się nie oddali go już do końca. Na najwyższe prowadzenie w pierwszej połowie poznaniaków wyprowadził grający trener Rafał Walczak rzucając ładną bramkę z kontrataku. Ostatecznie zawodnicy WKS-u do przerwy prowadzili różnicą 3 bramek.
W drugiej odsłonie w widowisko nie potrzebnie włączyła się para sędziowska Jaworski - Stężowski, która podejmowała bardzo wątpliwe decyzje i nie pozwalała drużynie Walczaka zniwelować strat. Jednak zawodnicy Grunwaldu niesieni dopingiem kibiców zaczęli grac znakomicie w obronie oraz ataku. W bramce znakomicie spisywał się Radosław Gebler a ważne bramki rzucali Jakub Przybylski, Jarosław Tomiak i Ireneusz Żak. W 39. minucie gospodarze prowadzili już różnicą sześciu bramek co dawało im utrzymanie. Podopieczni Rafała Walczaka cały czas powiększali przewagę ostatecznie wygrywając 34:22.
Na pochwałę zasługują wszyscy zawodnicy Grunwaldu, bo dzięki nim w przyszłym sezonie Poznań będzie miał dwóch przedstawicieli w I lidze, WKS Grunwald Poznań i MKS Poznań.
WKS Grunwald Poznań - Warszawianka Warszawa 34:22 (18:15)
Grunwald: Gebler, Kulczyński, Pietrowski - Guraj 3 Wachowiak 1, Koligat, Kurek 1, Przybylski 8, Fogler 5, Adamczak, Tomiak 6, Żak 6, Koch, Walczak 1, Dutkiewicz 3.
Sędziowali: Jaworski - Stężowski.
Widzów: 250.
na Instagramie 
na Facebooku 
