Kontrolne starcie z grającą w najmocniejszym składzie reprezentacją Niemiec wypadło w wykonaniu naszych piłkarek znakomicie. Polki zwyciężyły na parkiecie rywalek 28:25, rozgrywając świetne zawody. To spotkanie, jako kamień milowy dla dalszych losów biało-czerwonych, doceniła Patrycja Kulwińska:
- Najważniejsze było to, że ten mecz bardzo dobrze wyglądał w naszym wykonaniu. Mogłyśmy pokonać słabe Niemki i się z tego cieszyć, a my pokonałyśmy silne Niemki, które postawiły bardzo trudne warunki na własnym boisku. Od tego momentu tak naprawdę wszystko szło w dobrą stronę - stwierdziła.
Kilka dni później podopieczne Kima Rasmussena pokonały na wyjeździe Szwecję, a 8 czerwca obroniły zaliczkę z pierwszego meczu ze Skandynawkami i po sześciu latach wywalczyły awans na mistrzostwa świata. - Starałyśmy się o tym nie pamiętać, że mamy małą zaliczkę, bo tak naprawdę trzy bramki w piłce ręcznej to niewiele. Grałyśmy z czystą głową - mówiła po meczu Kulwińska.
24-letnia obrotowa wyznała ponadto jak wyglądał "sposób" na pokonanie utytułowanych Szwedek. - Cały ten dwumecz podzieliłyśmy na cztery kwarty i liczyłyśmy, żeby każdą z nich wygrać. Przewagę z jednej udało się utrzymać w kolejnej i tak dalej. Drugi mecz był jaki był, ale w kontekście całości udało się nam wygrać - stwierdziła, dodając z uśmiechem: - Po tych zwycięstwach jesteśmy mentalnie ciut silniejsze.