Międzynarodowa Federacja Piłki Ręcznej kandydatów do organizacji światowego czempionatu oficjalnie ogłosiła we wtorek. Przedstawiciele Związku Piłki Ręcznej w Polsce szczegółowe wytyczne dotyczące opracowania aplikacji otrzymali ledwie dzień wcześniej. - Musimy teraz sprawdzić, jak bardzo wymagania różnią się w stosunku do tego, co przygotowywaliśmy w poprzednich latach - przyznaje Góralczyk, nawiązując do nieudanej rywalizacji o organizację mistrzostw świata w 2015 roku, podczas której IHF wyżej oceniła ofertę Kataru.
Przedstawiciele ZPRP przy ewentualnym składaniu aplikacji będą mogli korzystać zarówno z doświadczeń nabytych przy okazji starań o światowy czempionat, jak i o turniej europejski, który zorganizujemy za dwa i pół roku. - Mamy gotowe obie oferty i będziemy mogli z nich korzystać. Nasza aplikacja z 2015 roku bardzo się wszystkim podobała, ale nie mieliśmy szans z Katarem. Teraz mamy już doświadczenie i z pewnością będziemy w stanie przygotować fajną aplikację - nie kryje nasz rozmówca.
To, czy Polska przystąpi do decydującego etapu walki o organizację turnieju, rozstrzygnie się w ciągu kilkunastu najbliższych dni. - To wszystko wymaga analizy, zwłaszcza finansowej. Musimy się zebrać i zastanowić, co z tym dalej robić - mówi Góralczyk.
Sekretarz ZPRP wyjaśnia także, dlaczego Polska nie podjęła starań o organizację kobiecych mistrzostw świata, ograniczając swoje zgłoszenie do turnieju męskiego. - Brazylia, która ostatnio organizowała te zawody, wciąż ma jeszcze spore długi. Generalnie mistrzostwa kobiet to bardzo deficytowa impreza, a zapełnienie hali stanowi naprawdę duży problem. Trudno to zbilansować, jeśli organizator ma do dyspozycji tylko wpływy z biletów - wyjaśnia Góralczyk. - Jeśli reguły się nie zmienią, w przyszłości będzie coraz trudniej znaleźć organizatorów dla turniejów kobiecych i młodzieżowych.
Nie m Czytaj całość