Popularni Harcerze wznawiają przygotowania do sezonu 29 lipca. Treningi mają odbywać się dwa razy dziennie - rano i popołudniu. Przebiegać one będą przede wszystkim na lokalnych obiektach czyli w hali POSiR, na przemyskim stadionie lekkoatletycznym "Juvena", w siłowni oraz w terenie. Pierwsze sparingi zaplanowane są na drugą połowę sierpnia, lecz rywale AZS-u wciąż są nieznani. Nowy szkoleniowec Czuwaju Przemysław Korobczak chciałby, aby były to zespoły z najwyższej półki. Od września obciążenie treningowe zmniejszy się do jednej jednostki dziennie.
Wciąż niedomknięta jest kadra nadsańskiej ekipy. Jak dotąd Przemyśl opuściło czterech piłkarzy - Dariusz Kubisztal (szuka klubu), Bogdan Oliferchuk (Nielba Wągrowiec), Piotr Papaj (Wybrzeże Gdańsk i Łukasz Nowak (Śląsk Wrocław). Z pozostałymi zawodnikami trwają rozmowy, lecz najprawdopodobniej kadra nie ulegnie już znacznemu uszczupleniu. Czołowymi postaciami zespołu będą najprawdopodobniej zawodnicy występujący niemal przez całą swoją karierę w Czuwaju - Paweł Stołowski oraz Mateusz Kroczek. Prawoskrzydłowy rezerwowej reprezentacji Polski czuje się coraz lepiej i wkrótce zacznie trenować na pełnych obrotach, lecz do gry wróci dopiero w trakcie trwania sezonu. Do AZS-u dołączy niemal na pewno rozgrywający Piotr Żak. O ewentualnych wzmocnieniach będą decydować kwestie finansowe, które są w tym momencie najważniejsze. Szansę na występy w I lidze dostaną również najzdolniejsi juniorzy grup młodzieżowych, które znajdują się w Przemyślu.
Od tego roku klub przejdzie również zmiany na tle organizacyjnym. Jak dotąd wszystkie funkcje menedżerskie pełnił przede wszystkim sztab szkoleniowy. Teraz zajmie się tym powołany trzyosobowy zespół, który ma na celu poprawić wizerunek klubu, pozyskać sponsorów i zająć się marketingiem.
Zarówno sztab szkoleniowy jak i piłkarze nie stawiają sobie określonych celów. Czuwaj stać na bardzo wiele niespodzianek, lecz w Przemyślu nikt nie oczekuje powrotu do Superligi. W nadchodzących rozgrywkach najważniejszy będzie spokój organizacyjny i finansowy. Jak pokazuje historia wiele klubów po spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej nie potrafiło poradzić sobie z brutalną rzeczywistością i zniknęło z handballowej mapy Polski. W klubie ze wschodu Podkarpacia nikt nie dopuszcza myśli o najczarniejszym scenariuszu.