Piotr Adamczak: Najpierw krok w tył, później dwa do przodu

[tag=16941]Piotr Adamczak[/tag] jest jedną z nowych twarzy w Gwardii Opole. Dołączył do swojego brata - Pawła, który zasilił opolski zespół przed poprzednim sezonem. Liczy na częstsze występy niż w Zabrzu.

Po słabszych pierwszych sparingach w piątkowym meczu kontrolnym przeciwko Piotrkowianinowi Piotrków Trybunalski (przegranym 25:29) Piotr Adamczak był wyróżniającą się postacią opolan. Jego atomowe rzuty z prawego skrzydła zwykle lądowały w siatce. Nowy rozgrywający Gwardii z dyspozycji swojej i zespołu nie był jednak zadowolony. - Byłbym zadowolony, gdybyśmy wygrali - mówi. - Wynik nie był najważniejszy, ale mieliśmy szanse na zwycięstwo. Rzucaliśmy najgorzej, jak mogliśmy, czyli w zasięgu ramion bramkarza. Po jego obronach szły szybkie kontry i rywale skrzętnie je wykorzystywali. Trzeba mierzyć się w sparingach z przeciwnikami teoretycznie lepszymi. Ciągle musimy się zgrywać, bo doszło kilku zawodników do drużyny.

- Forma absolutnie satysfakcjonująca nie jest - kontynuuje Adamczak. - Będzie taka, dopiero gdy zaczniemy wygrywać. Dużo pracy przed nami. Musimy przede wszystkim poprawić skuteczność. Po 20 minutach tak mnie przytkało, że musiałem poprosić o przerwę. Tak być nie powinno, choć uważam, że na tym etapie przygotowań można sobie jeszcze na to pozwolić. Ubiegły sezon spędziłem na ławce, dlatego kłopoty kondycyjne zaskoczenia nie stanowią.

W pojedynkach z drużynami z najwyższej klasy gwardziści przekonali się, że ekstraklasę i jej zaplecze dzieli przepaść. - Jest pewna dysproporcja - uważa Piotr Adamczak. - Superliga stawia zdecydowanie trudniejsze warunki. Szybciej się gra, a zawodnicy są mocniejsi fizycznie. Jest mniej zmian, jeśli chodzi o granie w obronie czy ataku. Ciężko trenujemy i myślę, że do startu ligi będzie wszystko w porządku.

Opolanie rozpoczną ligowe zmagania od meczu w Lubinie. Spotkanie będzie szczególne dla braci Adamczaków, Adama Malchera czy Marcelego Migały, którzy mają za sobą występy w Zagłębiu. - Pojedziemy tam wygrać i udowodnić, że mogą sobie pluć w brodę, że odeszliśmy - komentuje 25-letni rozgrywający. - W sparingu przegraliśmy i tylko momentami prezentowaliśmy się nieźle. To za mało. Trzeba utrzymywać wysoki poziom przez 60 minut. Zespół z Lubina wyglądał od nas świeżej, lepiej prowadził piłkę, miał chłodniejszą głowę i zasłużenie zwyciężył. Ale gdybyśmy wszystkie sparingi wygrywali, to też nie byłoby dobrze, bo mogłoby się wkraść rozluźnienie. Najpierw trzeba zrobić krok w tył, później dwa do przodu.

Opolscy kibice ostrzą sobie zęby na 14 września, kiedy ich pupile podejmą Wisłę Płock. Hala przy ulicy Kowalskiej, która jest aktualnie remontowana, wypełni się wtedy do ostatniego miejsca. - Wiem, że fani już dzwonią i pytają o karnety - przyznaje Piotr Adamczak. - Podejrzewam, że trybuny mogą się okazać wtedy trochę za małe. Nie przyjeżdżają frajerzy, a wicemistrzowie kraju. Dla nas będzie to doskonała okazja do sprawdzenia się z jedną z najlepszych drużyn w Polsce.

Młodszy z braci Adamczaków jest nową twarzą w Gwardii, jednak w opolskim zespole posiada wielu znajomych. - Łatwiej jest, gdy ma się w zespole kogoś z rodziny. Z innymi chłopakami wspólnie występowałem w Lubinie czy Zabrzu. Poza tym nasza liga nie jest bardzo rozbudowana, dlatego znamy się wszyscy z parkietów, a często rozmawialiśmy także poza boiskiem. Z aklimatyzacją nie było najmniejszych problemów - kończy Piotr Adamczak.

Komentarze (0)