Łukasz Janyst: Beniaminkowie zawsze są nieobliczalni

SPR Stal Mielec pokonując KPR Legionowo zaliczyła pierwszy sprawdzian tej jesieni. - Trochę obawialiśmy się tego meczu - przyznaje Łukasz Janyst.

Podopieczni Ryszarda Skutnika do pierwszego spotkania w tym sezonie przystąpili osłabieni, z powodu kontuzji na parkiecie zabrakło bowiem Marka Szpery i Nikoli Dzono, a w ciągu tygodnia poprzedzającego ligową inaugurację z urazami zmagało się kilku innych zawodników. Czeczeńcy na przekór problemom zwyciężyli jednak pewnie, pokonując niżej notowanego rywala różnicą dziewięciu trafień.

- Na dzień dzisiejszy ten wynik jest dla nas w sam raz i bardzo się cieszymy, bo trochę obawialiśmy się tego meczu. To było spotkanie z beniaminkiem, a tacy zawsze są nieobliczalni, szczególnie w pierwszych kolejkach sezonu. Wtedy walczą na całego. My na domiar złego mieliśmy krótszą ławkę, bez prawej połówki, dlatego byliśmy mocno skoncentrowani od samego początku i zasłużyliśmy na takie zwycięstwo - przyznaje Janyst w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

W sobotę kluczowa dla końcowego wyniku była postawa formacji defensywnej. - Lech w bramce spisał się świetnie, rozgrywając kapitalne zawody. Nieźle prezentowaliśmy się też w obronie, nie było to jednak jeszcze nasze sto procent, bo rywale zdobyli parę łatwych bramek. Kiedy dojdą do nas kontuzjowani zawodnicy i wszyscy będą w pełni sprawni, to nasza defensywa powinna funkcjonować jeszcze lepiej - nie kryje skrzydłowy mieleckiej siódemki.

Kluczowa dla Stali będzie w tym sezonie - wzorem lat poprzednich - sytuacja zdrowotna poszczególnych zawodników. Kadra Czeczeńców na tle ligowych rywali jest bowiem dosyć wąska. - Może to nam zarówno przeszkodzić, jak i pomóc, bo kiedy ma się mniejszy skład, to jednocześnie jest on bardziej zgrany. Przed dwoma laty z wąską kadrę zdobyliśmy brąz, a w poprzednim sezonie nie awansowaliśmy do półfinałów. Wszystko zależeć będzie od naszego przygotowania fizycznego i kontuzji - kończy nasz rozmówca.

Źródło artykułu: