Horror i podział punktów w Lubinie (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

To był mecz godny miana szlagieru kolejki. W Lubinie, po dramatycznych okolicznościach i walce do ostatnich sekund, Zagłębie zremisowało z kieleckim Vive 31:31 (13:13). Bramkę na wagę punktu kielczanie zdobyli z rzutu karnego w ostatniej sekundzie spotkania, ale początek wcale nie zapowiadał takich emocji...

Pierwszą bramkę autorstwa Adriana Anuszewskiego lubinianie zdobyli dopiero w 8. minucie i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że w tym czasie podopieczni Jerzego Szafrańca dali sobie rzucić aż pięć goli. Po 11. minutach gry, gdy przewaga Vive nadal wynosiła pięć trafień - 7:2, szkoleniowiec Zagłębia poprosił o czas. - Powiedzieliśmy sobie dwa mocniejsze zdania i kiedy wyszliśmy na parkiet zaczęliśmy w końcu grać swoją piłkę - mówił Marceli Migała. I rzeczywiście, lubinianie otrząsnęli się i zaczęli odrabiać straty, co szybko przyniosło efekt. W 7. minucie, po bramce rozgrywającego znakomite zawody Adriana Niedośpiała, był już remis 8:8. Od tego momentu rozpoczęła się walka bramka za bramkę. Co prawda Vive na minutę przed końcem pierwszej połowy prowadziło różnicą dwóch bramek, 13:11, ale jeszcze przed przerwą podopieczni Jerzego Szafrańca doprowadzili do remisu po 13.

Dwadzieścia sekund po wznowieniu gry szybką akcję gospodarzy kończy Bartłomiej Tomczak i to co na początku spotkania wydawało się mało prawdopodobne stało się faktem - Zagłębie wychodzi na prowadzenie i prowadzi jedną bramką do 35. minuty. Później jednak Vive odrabia straty i wychodzi na dwubramkowe prowadzenie - w 46. minucie bramkę rzuca niezawodny Tomasz Rosiński i jest 22:20 dla gości. I znów zaczyna się odrabianie strat. Bardzo świetne rozgrywa Paweł Adamczak, a w bramce znów bryluje Adam Malcher, swoje dorzuca Piotr Obrusiewicz, który na skrzydle zmienia Tomasza Kozłowskiego i mamy efekt: w 50. minucie Zagłębie odzyskuje prowadzenie . Cztery minuty później bramkę przewaga gospodarzy wzrasta do dwóch bramek - 27:25 i utrzymuje się do 58. minuty, kiedy jest 30:28. Minutę przed końcem rzut karny wykorzystuje Tomasz Rosiński i jest 30:29. Odpowiedź Zagłębia jest niemal natychmiastowa. Szybka akcja gospodarzy zostaje przerwana faulem w kole i mamy kolejny rzut karny, tym razem dla "miedziowych". Do piłki podchodzi Piotr Obrusiewicz i zdobywa bramkę! Do końca spotkanie pozostaje niespełna 20 sekund i kiedy wydawało się, że dwa punkty zostaną w Lubinie sędzia dyktuje rzut karny dla Vive. Cała hala skanduje nazwisko bramkarza Zagłębia Adama Malchera, naprzeciw którego staje ponownie Tomasz Rosiński i... ponownie nie myli się. W Lubinie w szlagierowym meczu 6. kolejki remis 31:31 i podział punktów.

MKS Zagłębie Lubin - KS Vive Kielce 31:31 (13:13)

Zagłębie: Malcher, Zaprutko - Motylewski, Niedośpiał 5, Zadura, Steczek, Tomczak 4, Adamczak Paweł 6, Skalski, Kozłowski 2, Obrusiewicz 6, Migała 3, Anuszewski 3, Kieliba 2.

Vive: Kubiszewski, Kotliński - Grabarczyk, Chodara, Krieger 5, Zaremba 2, Podsiadło 6, Kuchczyński, Gawęcki, Jachlewski 2, Piwko, Sadowski, Zółtak 3, Rosiński 11, Stankiewicz 2.

Kary:

Zagłębie: 6 min.

Vive: 8 min.

Sędziowali: Marek Baranowski (Warszawa), Bogdan Lemanowicz (Łąck); Delegat ZPRP: Paweł Franczak (Kraków).

Widzów: ok. 700.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)