Przemysław Matyjasik: Śląsk nie taki straszny, jak go malują

Drużyna KSSPR Konśkie dopiero w końcówce oddała zwycięstwo Śląskowi. Przez całe spotkanie walczyła jak równy z równym na terenie rywala. Nie pomógł bardzo dobrze dysponowany Przemysław Matyjasik.

- Przyjechaliśmy i powiedzieliśmy sobie w szatni, że gramy na 100 procent. Co się wydarzy, po prostu zobaczymy. Śląsk musiał wygrać, a my tylko mogliśmy. Myślę, że trzy, cztery akcje w końcówce zadecydowały o zwycięstwie gospodarzy. Pogubiliśmy się trochę i przewaga rywali wzrosła szybko do pięciu bramek - relacjonuje Przemysław Matyjasik.

Najlepszy strzelec zespołu z Końskich oraz całego spotkania (10 bramek) mimo wysokiej formy nie potrafił odwrócić losów meczu. Wrocławianie wykorzystali swój niezaprzeczalny atut - szeroką ławkę rezerwowych, która przydała się właśnie w ostatnich minutach.

- Rzeczywiście, miałem dobrą skuteczność, szczególnie z rzutów karnych. Można powiedzieć sloganem szczypiorniaka, że "mi to dzisiaj siedziało". Żal jednak tych kilku piłek głupio oddanych na samym końcu. Wynik pokazuje zdecydowaną przewagę, ale jednak przez cały mecz Śląsk czuł nasz oddech na plecach. Z remisu bylibyśmy bardzo zadowoleni. Widziałem, że rywale mieli przed nami obawy. Jednak nie taki Śląsk straszny, jak go malują - kończy zabawnie Matyjasik.

Śląsk Wrocław wygrał wszystkie trzy spotkania z trzema, co by nie mówić, trudnymi przeciwnikami. Podopieczni Aleksandra Malinowskiego w następnej kolejce zmierzą się na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec, natomiast szczypiorniści KSSPR Końskie podejmą u siebie Ostrovię Ostrów Wielkopolski.

Komentarze (0)