Gumiński nie wystarczył - relacja z meczu Zagłębie Lubin - Azoty Puławy

Znakomita postawa Wojciecha Gumińskiego nie wystarczyła Zagłębiu do zwycięstwa. Lubinianie odebrali lekcję od Azotów Puławy.

Łukasz Lemanik
Łukasz Lemanik

Mecz rozpoczęli gospodarze, ale bramkę pierwsi zdobyli goście, po rzucie Pawła Ćwiklińskiego. Kolejna akcja również zakończyła się na bramkarzu Azotów, a przyjezdni podwyższyli na 2:0. Odpowiedź Zagłębia była natychmiastowa i w 3. minucie, po bramce Mikołaja Szymyślika było 1:2. W 5. minucie miedziowi szybko stracili dwie bramki, zrobiło się 2:5. W kolejnych fragmentach puławianie mieli optyczną przewagę i utrzymywali wyraźniejsze prowadzenie nad gospodarzami. W 19. minucie o czas dla swojej drużyny poprosił Dariusz Bobrek. Wówczas na tablicy wyników było 8:13. Nie zapowiadało się jednak na poprawę wyniku, warunki wciąż dyktowali szczypiorniści Azotów, którzy w 25. minucie prowadzili 19:12. Do przerwy utrzymała się 7-bramkowa przyjezdnych, a 14 bramek rzuconych przez Zagłębie w pierwszych dwóch kwadransach było autorstwa tylko trzech zawodników: Przysiek (6), Szymyślik (5), Gumiński (3).

Zaraz po zmianie stron trafił Michał Bartczak, ale druga połowa nie wyglądała lepiej od pierwszej. Puławianie nie mieli najmniejszych problemów z rozpracowaniem lubińskiej obrony i rzucali bramki jak na zawołanie niemal z każdej pozycji. W 37. minucie przewaga gości wzrosła do dziewięciu bramek, ale trzy bramki z rzędu Wojciecha Gumińskiego sprawiły, że zrobiło się 20:26. "Guma" dał sygnał do ataku swoim kolegom i zrobiło się ciekawie. W 43. minucie na tablicy wyników było 24:27. Widząc nieporadność swoich zawodników o czas poprosił Bogdan Kowalczyk. Przez kolejne fragmenty gry miedziowi trzymali wynik, głównie za sprawą Wojciecha Gumińśkiego, który sprawiał największe problemy defensywie gości. Dość powiedzieć, że skrzydłowy Zagłębia w 18. minut drugiej połowy pokonał bramkarzy Azotów aż osiem razy! W 50. minucie przewaga puławian wciąż wynosiła trzy trafienia, ale gospodarze musieli radzić sobie bez Mikołaja Szymyślika, który za faul ujrzał czerwoną kartkę. Lubinianie wciąż walczyli o korzystny wynik, ale Azoty obudziły się ze snu i znów odskoczyły gospodarzom. Przyjezdni rzucali bramki nawet w osłabieniu i w 55. minucie przewaga Puław wzrosła do sześciu bramek.

- Kilkanaście minut dobrej gry w drugiej połowie to zbyt mało na zespół z Puław. Mieliśmy dobre momenty, szczególnie w drugiej połowie, bardzo dobrze zagrał Wojtek Gumiński ale proste straty i błędy spowodowały, że Azoty znów uciekły nam na kilka bramek - powiedział po meczu trener Zagłębia, Dariusz Bobrek.

- Cieszymy się z wygranej, bo w Lubinie nigdy łatwo nam się nie grało. Do tej pory zdobyliśmy osiem punktów co jest bardzo dobrym wynikiem, biorąc pod uwagę fakt, że graliśmy z Vive w Kielcach a i w tym meczu przegraliśmy według mnie trochę za wysoko - skomentował Bogdan Kowalczyk, szkoleniowiec Azotów.

MKS Zagłębie Lubin - KS Azoty Puławy 32:40 (14:21)

Zagłębie: Dudek, Kubiszewski - Gumiński 12, Michałów 2, Rosiek , Przysiek 7, Kużdeba , Szymyślik 6 , Paluch 2, Bartczak 2, Marciniak 1, Wolski, Starzyński .

Azoty: Stęczniewski, Grzybowski, Rasimas - Ćwikliński 9, Sobol , Szyba 7, Masłowski 3 , Kus 1, Babicz 8, Skrabania 1, Tylutki 1, Jankowski 3, Krajewski,3 Przybylski 2, Łyżwa 2.

Sędziowali: Grzegorz Wojtyczka (Gliwice), Rafał Krawczyk (Łaziska), Delegat ZPRP: Piotr Chudzicki (Poznań)

Widzów: ok 300.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×