Piąty mecz i punkt na koncie. Taki jest bilans ekipy Tadeusza Jednoroga, która w dalszym ciągu okupować będzie ostatnie miejsce w ligowej tabeli. - Trzeba oddać drużynie ze Szczecina, że gra dobrą piłkę i gratuluję im zwycięstwa. Chłopaki zrobili tutaj kawał dobrej roboty. Przede wszystkim wykonali swoją pracę, ale uważam, że my także swoje zrobiliśmy i to w miarę poprawnie. Pozostało jeszcze dwóch panów, którzy brali udział w tym meczu i moim zdaniem oni nie wykonali jej dobrze. Nie mi to jednak komentować. Jestem tylko zawodnikiem. Ocenę pozostawiam innym osobom - nie ukrywał swojej irytacji po meczu Szymon Woynowski.
Rozgrywającemu piotrkowian najpewniej chodziło o dość agresywną momentami grę, za którą, jego zdaniem, główną odpowiedzialność ponoszą panowie z gwizdkami. Twardej gry rzeczywiście nie brakowało, o czym może świadczyć chociażby rozcięty łuk brwiowy Siarheia Shylovicha oraz uraz ucha Sebastiana Iskry. Oba zdarzenia miały jednak dość przypadkowy charakter. - Wynika to z tego, o czym powiedziałem przed chwilą. Jeśli sędziowie pozwalają na takie rzeczy to zawodnicy będą z tego korzystać. Oni mają robić to tak, żeby wygrać mecz. Sędziowie, moim zdaniem, pozwoli na zbyt wiele. Była bardzo niebezpieczna sytuacja, która wynikła na koniec meczu. Jeśli chodzi o poziom agresji w tym spotkaniu to tutaj dopatrywałbym się winy sędziów.
Woynowski zapytany na koniec o decydujący jego zdaniem fragment spotkania przyznał, że miał on miejsce zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie. - Moim zdaniem mecz rozstrzygnął się na początku drugiej połowy. Nie jestem pewny, musiałbym usiąść na spokojnie i to ocenić, ale właśnie na początku drugiej połowy zawodnicy Pogoni nam odjechali. Mają już ułożoną tę grę. Grali konsekwentnie do ostatniej sekundy zawodów i tak jak już mówiłem zwyciężyli zasłużenie. Życzę im powodzenia w dalszych meczach - podsumował 27-latek.