Zafundowaliśmy kibicom horror - wypowiedzi po meczu AMD Chrobry Głogów - BRW Stal Mielec

Losy niedzielnego pojedynku Chrobrego z beniaminkiem ekstraklasy ważyły się do ostatniego momentu. Gościom zabrakło dosłownie kilku sekund, aby doprowadzić do remisu, który byłby chyba najsprawiedliwszym wynikiem tego spotkania. Być może rację ma trener gospodarzy Jarosław Cieślikowski, który stwierdził, iż na tym świecie sprawiedliwości po prostu nie ma.

Jarosław Cieślikowski (trener SPR Chrobry Głogów): Wiedzieliśmy, że Mielec zagrał dobre spotkania z Kwidzynem i Wisłą Płock, dlatego daleki byłem od lekceważenia przeciwnika. Ciężko nam się grało, z różnych przyczyn. Brakowało koncentracji w obronie, szczególnie w pierwszej części, kiedy straciliśmy aż 19 bramek. To się nie powinno przytrafić. W drugiej połowie nie skończyliśmy idealnych sytuacji w kontrataku. Całe szczęście, że Mielec nie okazał się na tyle silny psychicznie, bo mógł dzisiaj wywieźć z Głogowa dwa punkty. Mamy spore problemy na prawym rozegraniu, na którym nominalnie powinni grać Krystian Kuta i Łukasz Jasiński. Pierwszy grał 15 minut, popełnił 3 błędy i został zmieniony. Drugi jest po kontuzji achillesa. W jego miejsce wszedł Łukasz Achruk, który ma za zadanie znaleźć się na każdej pozycji. Jest jeszcze Radek Żmurko, ale on nigdy nie grał na rozegraniu i dodatkowo jest również kontuzjowany. Może za miesiąc będę go miał do dyspozycji.

Jarosław Paluch (SPR Chrobry Głogów): Naprawdę nie myślałem, że u siebie, przed własną publicznością będziemy się tak męczyć z Mielcem. Stal postawiła twarde warunki, czym nas niesamowicie zaskoczyła. Było to szczególnie widać w pierwszych fragmentach. Przespaliśmy początkowe 15 minut i po raz kolejny zostaliśmy zmuszeni do pogoni za przeciwnikiem. Niestety ostatnimi czasy nie możemy zaskoczyć w obronie. W kontrze byliśmy bezradni, często wybieraliśmy się z niepotrzebnymi rzutami. Bodajże w 48 minucie prowadziliśmy 3 bramkami i powinniśmy spokojnie kontrolować wynik. Zafundowaliśmy kibicom horror, na szczęście z dobrym zakończeniem.

Paweł Wita (SPR Chrobry Głogów): Nie spodziewałem się aż tak ciężkiej potyczki. Powtórzył się scenariusz z meczu z Kwidzynem, gdzie na początku daliśmy rozpędzić się gościom i musieliśmy desperacko walczyć o korzystny wynik. Szkoda, że roztrwoniliśmy sporą przewagę, którą udało się wypracować w drugiej części. Stąd bardzo trudna i niesamowicie nerwowa końcówka. Dobrze, że w końcowym rozrachunku 2 punkty pozostaną u nas.

Sebastian Zapora (SPR Chrobry Głogów): Myślę, że nie zasłużyłem dzisiaj na nagrodę dla najlepszego zawodnika. Popełniłem zbyt dużą ilość niepotrzebnych błędów. Starałem się jak mogłem, ale nie zawsze wychodzi. Dobrze, że w najważniejszym momencie udało się obronić karnego i szczęśliwie wygrać. Teraz czeka nas wyprawa do Płocka, mam nadzieję, że po punkty.

Ryszard Skutnik (trener Stali Mielec): Duży żal, że nie zdobyliśmy choćby jednego punktu. Zostawiliśmy na parkiecie dużo zdrowia. Kolejny, trzeci już mecz, gdy przegrywamy w samej końcówce. Remis byłby dla obu drużyn najbardziej zasłużony. Szkoda, że kontuzjowany jest Przybylski. Nie mieliśmy zbyt wielu wariantów na rozegraniu i po wykluczeniach i urazach trzeba było łatać dziury skrzydłowymi. Szkoda, że pogubiliśmy się w pierwszej połowie, bo prowadząc 5 bramkami powinniśmy zagrać dłużej, dokładniej, do pewnej piłki. Gospodarze wykorzystali nasze błędy bezwzględnie. Wiedzieliśmy, że w musimy zatrzymać kontrataki Chrobrego. Szczególnie zajęliśmy się Markiem Świtałą, który błyszczał we wcześniejszych pojedynkach. I to się faktycznie udało, gdyż dzisiaj zdobył może 1-2 bramki. W obronie było nieźle, kontr nie brakowało, niestety zawiodła nas skuteczność w decydujących momentach.

Adam Babicz (Stal Mielec): Myślę, że zasłużyliśmy na zwycięstwo w tym pojedynku. Naprawdę szkoda kolejnego spotkania, bo naprawdę mogliśmy wywieźć punkty z Głogowa. Łut szczęścia zdecydował o wygranej gospodarzy. W ostatnich sekundach mieliśmy karnego, którego niestety nie udało się wykorzystać. Uważam jednak, że to wcześniejsze fragmenty mogły zdecydować o naszej wygranej. Szkoda, że nie potrafiliśmy utrzymać przewagi w pierwszej części pojedynku. Chwila nieuwagi z naszej strony, moment zadyszki i przeciwnik przeprowadził kilka skutecznych kontr, które zadecydowały ,że do szatni nie zeszliśmy z przewagą kilku bramek. A wtedy gra wyglądałby zupełnie inaczej.

Źródło artykułu: