W pierwszej połowie niedzielnego meczu obie drużyny pokazały handball z najwyższej europejskiej półki. Na przerwę do szatni z jedną bramką przewagi schodzili Nafciarze, którzy zaskoczyli rywali szczelną linią obronną oraz skuteczną grą ofensywną, prowadzoną przez Mariusza Jurkiewicza, Petara Nenadicia i Marcina Lijewskiego.
- Cały czas pracujemy nad atakiem pozycyjnym. W trakcie meczu było widać, że dużo w nim poprawiliśmy, w tym elemencie wciąż jest jednak przed nami jeszcze dużo pracy - nie kryje hiszpański szkoleniowiec Nafciarzy.
Jego podopieczni z tonu spuścili po przerwie. Kielczanie najpierw po raz pierwszy w meczu objęli prowadzenie, a następnie konsekwentnie utrzymywali przewagę. Jeszcze na cztery minuty przed finałową syreną wydawało się, że wszystko jest możliwe, bo obie drużyny dzieliła tylko jedna bramka, ostatnie słowo tego dnia należało jednak do gości.
- Historia z pierwszego meczu znów się powtórzyła. O wyniku zadecydowała druga połowa, która kosztowała nas bardzo dużo wysiłku. Zawodnicy byli zmęczeni, więc staraliśmy się robić rotacje. Gratuluję Vive zwycięstwa - podsumowuje Cadenas.