W meczu z beniaminkiem PGNiG Superliga Mężczyzn z Legionowa drużyna Górnika Zabrze ani na moment nie straciła kontroli nad boiskowymi wydarzeniami. Już w pierwszych fragmentach gry wyszła na pięciobramkowe prowadzenie, a potem skutecznie wybijała gościom z głowy odrabianie wyniku, swoją przewagę powiększając.
Trener śląskiej drużyny nie był jednak do końca zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Nie wykorzystywaliśmy przede wszystkim gry w przewadze, a to podstawa budowania przewagi. Pierwszy kwadrans był w naszym wykonaniu niezły, ale potem mieliśmy problemy z utrzymaniem koncentracji. Nad tym musimy popracować - ocenia Patrik Liljestrand.
Szwedzki szkoleniowiec Górnika po końcowym gwizdku sędziego zdecydował się pochwalić Mateusza Korneckiego, który przed przerwą imponował skutecznością w bronieniu rzutów karnych. Z czterech prób ekipy z Legionowa dał się pokonać tylko raz. - Jestem pod wrażeniem tego, co Mateusz zrobił przy rzutach karnych. Dziękuję mu za to, bo bardzo nam tym pomógł - przyznaje 46-latek.
Trójkolorowi wyraźnie przeważali w każdym aspekcie, co gościom z Mazowsza uniemożliwiało wejście na odpowiednie obroty. - Cieszę się, że udało nam się kontrolować ten mecz i uniemożliwiliśmy rywalowi rozwinięcie skrzydeł. Mieliśmy słabsze momenty, ale udało nam się rozstrzygnąć losy tej rywalizacji na długo przed jej zakończeniem i to jest budujące - kiwa głową Liljestrand.
Srebrny medalista IO w Barcelonie 1992 był zadowolony z realizacji założeń taktycznych na to spotkanie. - Od początku osiągnęliśmy przewagę i na tym nam zależało. Wiedzieliśmy, że jak strzelimy kilka bramek, to Legionowo może mieć problemy z tym, żeby się podnieść. To się spełniło i za to moim zawodnikom dziękuję - puentuje szkoleniowiec drużyny z Wolności.