Marsz Akademików na podium - relacja z meczu AZS Przemyśl - Olimpia Piekary Śląskie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie w hali przy ul. Mickiewicza 30 było reklamowane jako absolutny hit 6. kolejki I ligi. Gospodarze wygrali z wysoko notowaną Olimpią Piekary Śląskie 31:28 (13:10).

Obie ekipy przed pierwszym gwizdkiem uczciły pamięć niedawno zmarłego Jana Malika - byłego kierownika drużyny Czuwaju Przemyśl. Miejscowi przystępowali do tego pojedynku bez chorego Radosława Dziatkiewicza. Handballiści ze Śląska wystąpili zaś bez większych ubytków kadrowych. Wynik otworzył dla Olimpii w 1. minucie skrzydłowy Marcin Smolin, lecz po chwili pięknym rzutem z podłoża popisał się Piotr Żak. Przemyślanie bardzo szybko zaczęli budować kilkubramkową przewagę, zaś bohaterem w szeregach AZS-u był bramkarz Paweł Sar.

"Serek" bronił niemal wszystkie rzuty zmierzające w stronę jego bramki. Golkiper był jednak wspomagany przez zwartą defensywę grającą w ustawieniu 5:1. Z gry całkowicie został wyłączony Mariusz Kempys - legenda śląskiego klubu, co znacznie ograniczyło możliwość zdobywania przez Olimpię bramek z drugiej linii. W 15. minucie gospodarze prowadzili już 7:3 po trafieniu Pawła Stołowskiego. Wówczas o przerwę na żądanie poprosił szkoleniowiec drużyny z Piekar Śląśkich Sławomir Szenkel. Nie dała ona jednak spodziewanego efektu.

Dopiero w końcówce pierwszej części meczu goście złapali prawidłowy rytm gry i za sprawą skuteczności Łukasza Włoki, Kamila Cieńka oraz Adama Ogórka zdołali zbliżyć się do przemyślan na różnicę zaledwie jednej bramki (10:11, 27. minuta). Ostatnie trzy minuty znów należały do AZS-u. Dwie skuteczne kontry Maurycego Kostki i Damiana Misiewicza pozwoliły miejscowym na zejście do szatni z zapasem trzech bramek.

Rozpędzeni przemyślanie świetnie rozpoczęli drugą część spotkania. Wygrali grę w osłabieniu 2:0 i odskoczyli na 6 goli. Strzelecki impas zespołu z Piekar Śląskich przerwał nad wyraz skuteczny prawy skrzydłowy Łukasz Włoka, który zdobył aż 13 bramek i był najlepszym zawodnikiem grającym w tym meczu. To nie zmieniało faktu, iż AZS nadal kontrolował sytuację na parkiecie.

Przemyślanie kilkukrotnie osiągnęli 7-bramkową przewagę nad doświadczonymi gośćmi, lecz nie potrafili zadać nokautującego ciosu, który nie pozwoliłby już gościom wrócić do gry. Harcerze popełniali proste błędy m.in. nie wykorzystywali sytuacji sam na sam z bramkarzem bądź faulowali w ataku. Długo uchodziło im to jednak płazem, gdyż Olimpia nie była w stanie zbliżyć się na dystans choćby pięciu trafień.

Wszystko zmieniło się jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki w ostatnich 10 minutach. W szeregi gospodarzy wkradła się duża nerwowość. Akademicy kompletnie nie radzili sobie z kryciem każdy swego, zastosowanym przez szczypiornistów z Piekar Śląskich i niemal zmarnował przewagę budowaną przez całe spotkanie. Gdyby nie zimna krew Pawła Stołowskiego przy wykonywaniu rzutu karnego w 58. minucie nie wiadomo jak potoczyłyby się ostatnie sekundy.

Ostatecznie to miejscowi okazali się lepsi i pokonując Olimpię 31:28 awansowali na podium rozgrywek I ligi gr. B. Od ich pozycji zależy wynik niedzielnego starcia pomiędzy AZS-em UMCS Lublin i Viretem CMC Zawiercie. Jeśli nie dojdzie do żadnej sensacji, wówczas przemyślanie uplasują się po 6. kolejkach na 3. pozycji w tabeli. Goście ze Śląska po bardzo udanym początku sezonu przegrywają już drugi niezwykle ważny mecz i powoli tracą kontakt ze ścisłą czołówką. Za tydzień czeka ich kolejne wyzwanie. Rywalem Olimpii będzie inny spadkowicz z Superligi - Siódemka Miedź Legnica. Z kolei przemyski AZS pojedzie do Zawiercia na kolejny hitowy pojedynek I ligi przeciwko wspominanemu Viretowi.

Powiedział po meczu:

Sławomir Szenkel, szkoleniowiec Olimpii Piekary Śląskie: Zagraliśmy chyba najsłabsze zawody w tym sezonie. Zabrakło nam dokładności, tempa akcji. W obronie również nie zagraliśmy tak, jak zakładaliśmy przed tym spotkaniem. Nie ukrywam, że sędziowie też nie pomogli nam w żaden sposób, ale nie będę tego specjalnie komentował.

AZS Przemyśl - Olimpia Piekary Śląskie 31:28 (13:10)

AZS: Szczepaniec, Jarosz, Sar - Sikora 3, Misiewicz 8, Kostka 2, Wańkowicz 1, Denjaka, Stołowski 8. Błażkowski 1, Żak 1, Kalinowski, Kroczek 3, Kubisztal 4 Karne: 5/7 Kary: 2 minuty

Olimpia: Kicki, Kowalczyk - Ogórek 1, Kurełek 2, Smolin 3, Kurzawa 1, Chojniak, Włoka 13, Cieniek 1, Rosoł, Danysz 1, Tatz 1, Kempys 5 Karne: 3/3 Kary: 4 minuty

Kary: AZS - 2 min. (Stołowski - 2 min.); Olimpia - 4 min. (Włoka, Rosół - 2 min.)

Sędziowie: Wojciech Bosak, Mirosław Hagdej (obaj Sandomierz) Widzów: 500

Źródło artykułu:
Komentarze (6)
czuwaj 1918
20.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
troche z innej beczki , powiem wam ze tylko czuwaj zasluguje na awans po wzgledem liczby widzow 500-700 kazdy mecz , a reszta klubow to jakas masakra jest od 50 -200 . tak trzymac czuwaj  
PrzemyślCzuwaj
20.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Misiewicz rzuca tyle bramek ile robi strat w każdym meczu.. /- wychodzi koło 0.  
czekista
20.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Cieszę się, że Czuwaj znów wygrał. Mecz musiał być dość zacięty. Za tydzień jeszcze trudniejszy sprawdzian. Tak przy okazji - czy są momenty, w których Kroczek i Misiewicz grają razem? Jakby n Czytaj całość
kibic pilki recznej
19.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
do operatora strony czuwaju nie zzynaj ilosci strzelonych bramek ze sportowych faktow bo misiewicz rzucil w poprzednim spotkaniu 6 bramek i jak sie pisze artykul to nalezy dodawac bramki zeby w Czytaj całość