Michał Jurecki: Wygrana z THW Kiel w Final 4 to nie był przypadek!

Kolejne zwycięstwo Vive Targów Kielce w fazie grupowej LM. Kielczanie po raz drugi pokazali Zebrom, gdzie jest ich miejsce, wygrywając 34:29. Czyżby to był początek ich drogi do Final 4?

Magdalena Niewęgłowska
Magdalena Niewęgłowska

O tym, że będzie to mecz na szczycie, wiadomo było od samego początku. Kiedy tylko wylosowano grupy w Lidze Mistrzów, każdy kibic, czy to Zebr czy to żółto-biało-niebieskich, wszyscy czekali na tę potyczkę. Po gorzkich słowach Marko Vujina oraz wielkiej wygranej z THW Kiel o 3. miejsce LM, zawodnicy kolejny raz mieli coś do udowodnienia. Na szczęście to znowu szczypiorniści Vive Targi Kielce pokazali, że nie przypadkowo trafili do Final 4! Wspaniała gra zarówno w obronie jak i w ataku zakończyła się wygraną 34:29 (17:11). Trzeba jednak zauważyć, że gdyby nie Venio Losert, jego wyśmienite interwencje w bramce, kto wie jakby zakończył się sobotni mecz. - Myślę, że był to jeden z najbardziej złożonych meczów, takie połączenie różnych detali. Podeszliśmy do niego z potężną mocą i to my dyktowaliśmy grę. Zdecydowanie zasłużyliśmy na wygraną. Graliśmy dzisiaj z jednym z najlepszych zespołów na świecie, oczywiście chcieliśmy wygrać ten mecz, włożyliśmy w niego więcej pasji niż przeciwnik. To było piękne spotkanie! - przyznał kielecki bramkarz.

Kolejną ważną postacią na boisku, był Michał Jurecki, który rzucił najwięcej bramek (8/12, 67 procent skuteczności). - Od pierwszych minut, każdy nasz ruch był bardzo przemyślany, dokładnie wiedzieliśmy, kiedy, kto ma zaatakować, wykorzystać dogodną pozycję i rzucić kolejną bramkę. Trzymaliśmy się tego planu! Nasze akcje były szybkie, dynamiczne. Wiele rzeczy funkcjonowało bardzo dobrze. Mieliśmy trochę problemów z grą w ataku, ale to spowodowane było pewnie tym, że nie każdy od razu, całkowicie wszedł w ten mecz. To, że w jednym roku dwa razy pokonujemy Kiel, zdecydowanie potwierdza, że wygrana z nimi w czerwcu, to nie był zwykły przypadek. Pokazujemy to cały czas, jesteśmy drużyną, która na pewno zasłużyła na obecność w Final 4. Oczywiście chcielibyśmy znowu tam trafić, ale na razie skupiamy się na fazie grupowej. Jesteśmy na pierwszym miejscu, zobaczymy jak to będzie w kolejnych meczach. Każdy wie dlaczego Vujin nie jest lubiany w Kielcach. Powiedział swoje słynne słowa o nas, które padły przed Final 4, w tamtym sezonie. I każdy z kibiców i każdy z zawodników, chce i będzie udowadniać jak bardzo się mylił! Ja się z całego meczu bardzo cieszę, zagraliśmy jak już powiedziałem bardzo agresywnie, wiedzieliśmy, że dla nich to nie będzie łatwy mecz, że będą musieli się bardzo natrudzić, żeby dostać piłkę na dobrą pozycję do strzelenia bramki. I tak też było! - kwituje "Dzidziuś".

Mimo kolejnej wygranej w fazie grupowej, prezes Vive Targów Kielce Bertus Servaas studzi jednak emocje, twierdząc, że to dopiero początek ich walki o Final 4 i jeszcze wiele przed nimi. - My mimo wszystko, cały czas próbujemy temperować te gorące głowy. Wszyscy już mówią, wręcz się zachwycają, że to właśnie my wygramy Ligę Mistrzów! Pamiętajmy jednak, że nadal jest wiele drużyn, które walczą miejsce w Final 4! Możemy nawet jeden mecz przegrać i niestety odpaść. Musimy myśleć o tym wszystkim na spokojnie, bez emocji. Trzeba walczyć o pierwszą ósemkę, a dopiero kiedy tam będziemy, dopiero wtedy pomarzymy o Final 4! Na razie myślimy o następnym meczu z Duńczykami i o wygranej! Co będzie później? Zobaczymy! - podkreślił prezes kieleckiego klubu.

Vive Targi Kielce - THW Kiel 34:29

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×