Emocje jak u Hitchcocka - relacja z meczu ŚKPR Świdnica - KSSPR Końskie

ŚKPR znów pozytywnie zaskoczył. Po zwycięstwie w Legnicy, w sobotę urwał punkt faworyzowanemu KSSPR-owi Końskie, chociaż jeszcze na dwie minuty przed końcem gry goście prowadzili 25:23!

ŚKPR Świdnica jeszcze nigdy nie zapunktował w pojedynkach z KSSPR-em Końskie. Wszystkie cztery dotychczasowe potyczki obu zespołów w I lidze kończyły się wygranymi szczypiornistów z  województwa świętokrzyskiego. Podopieczni Michała Przybylskiego byli też zdecydowanym faworytem sobotniego meczu. Tym razem "Konie" jednak nie wygrały, chociaż dwa punkty miały na wyciągnięcie ręki. Roztrwoniona zaliczka dwóch bramek w dwóch ostatnich minutach mogła zaboleć szkoleniowca gości. - Bardziej straciliśmy dwa punkty, niż zdobyliśmy jeden. Mogę być zadowolony z gry w obronie, ale w ataku popełniliśmy za dużo błędów. Nie wykorzystaliśmy mnóstwa sytuacji, praktycznie sam na sam. Znam Bartka Pawlaka, mówiłem chłopakom, jak mają mu rzucać, ale tylko niektórzy to realizowali. W końcówce waleczność rywala została nagrodzona.

Niedosyt czuł także opiekun ŚKPR-u Krzysztof Terebun. - Przed  meczem taki wynik brałbym w ciemno, ale po meczu jest troszkę niedosytu. Można było wygrać. Zaważyło kilka odpalonych rzutów, trochę niepotrzebne kary - analizował Terebun.

W szeregach miejscowych było dwóch bohaterów. Wspomniany przez Przybylskiego Pawlak kapitalnymi interwencjami  trzymał korzystny dla ŚKPR-u wynik, gdy koledzy z pola męczyli się z solidną obroną konecczan. Popularny "Gołota" nie poprzestał zresztą tylko na zamurowaniu bramki, ale wpisał się też na listę strzelców. W drugiej minucie rzutem przez całe boisko zaskoczył Rafała Ratuszniaka i otworzył wynik spotkania. Słowa uznania należą się też młodziutkiemu skrzydłowemu  Patrykowi Rogaczewskiemu. To właśnie jego trafienie na cztery sekundy przed końcem dało świdniczanom upragniony punkt. Po wykluczeniu na dwie minuty Przemysława Matyjasika , ŚKPR miał dziewięć sekund na skończenie akcji. To wystarczyło do perfekcyjnego rozegrania nakreślonej przez trenera akcji. - Szkoda tej sytuacji, bo to, że piłka pójdzie do skrzydła było czytelne. Można było tego uniknąć - mówił po meczu najskuteczniejszy w KSSPR-ze Arkadiusz Bąk.

Tak jak dramatyczne były ostatnie minuty, tak ciekawie było przez pełną godzinę. Początek należał do ŚKPR-u, który dość długo utrzymywał 1-2 bramki zapasu. Dopiero kara dla Władysława Makowiejewa w 22. minucie zmieniła obraz gry. Okres gry w przewadze KSSPR wygrał 3:0, a wszystkie te trafienia były dziełem Dawida Maleszaka. Konie odskoczyły na 9:7 i przewagę dwóch bramek utrzymały do przerwy.

Drugą część od mocnego uderzenia i czterech goli z rzędu rozpoczęły Szare Wilki. Ze stanu 14:12 dla gospodarzy bardzo szybko zrobiło się jednak 15:14 dla gości. Potem ŚKPR odskoczył na trzy trafienia 19:16 i 20:17 w 47. minucie. Być może gospodarze zmarnowali wówczas piłkę meczową, bo po kolejnej kontrze przed bramką strzeżoną przez Przemysława Witkowskiego  znalazło się dwóch graczy ŚKPR-u. Nieporozumienie skończyło się słabym rzutem, z obroną którego dobrze spisujący się golkiper KSSPR nie mógł mieć problemów.  W efekcie zamiast czterech bramek przewagi ŚKPR-u, wkrótce podopieczni Terebuna mieli olbrzymie kłopoty. Przez blisko dwie minuty grali w podwójnym  osłabieniu i szybko stracili przewagę. Do remisu 21:21 doprowadził Krzysztof Słonicki w 51. minucie. Przez pięć kolejnych minut grano gol za gol. Impas przełamali goście, ale jak się okazało zapas dwóch bramek na 120 sekund przed końcem meczu okazał się zbyt skromny na bardzo walecznie usposobioną świdnicką drużynę.

ŚKPR Świdnica - KSSPR Końskie 25:25 (10:12)

ŚKPR: Pawlak 1, Bajkiewicz, Gątko - S. Makowiejew 6, Misiejuk 4, K. Rogaczewski 4, P. Rogaczewski 4, W. Makowiejew 3, Piędziak 1, Motylewski 1, Pułka 1, Węcek, Jarosz, Rzepecki, Brygier, Chaber
Kary: 6 minut
Karne: 0/1

KSSPR
: Ratuszniak, Witkowski - Bąk 5, Sękowski 4, Maleszak 4, T. Napierała 4, Matyjasik 2, Dankowski 2, Słonicki 2, Bodasiński 1, Smołuch 1, Grabarczyk, Gmerek
Kary: 6 minut
Karne: 3/3

Sędziowali: Musiał (Antoniów), Szynklarz (Opole)
Widzów: 300

Źródło artykułu: