Szare Wilki czarnym koniem? Bartłomiej Pawlak: Szykujemy kolejne niespodzianki

Nic nie robią sobie z tego, że byli typowani do spadku. Grają coraz lepiej i bez kompleksów czekają na kolejne mecze. - Możemy wygrać z każdym - przekonuje Bartłomiej Pawlak, bramkarz ŚKPR-u Świdnica.

Latem gruntownie przewietrzono szatnię świdnickiego pierwszoligowca. Włodarze klubu nie ukrywali, że priorytetem na ten sezon będzie utrzymanie się na zapleczu PGNiG Superligi. Na początku sezonu zespół grał nierówno, ale jednak zapunktował w meczach z SPR-em Tarnów i AZS-em UMCS-em Lublin. Trener Krzysztof Terebun denerwował się gdy w starciach z mocniejszymi rywalami zespół grał na wysokim poziomie tylko przez połowę spotkań.

W Zawierciu Szare Wilki zaskoczyły po raz pierwszy. Porażka 34:38 na parkiecie świetnie spisującego się Viretu nie była ujmą. W Legnicy ŚKPR odpalił na 100 procent i sensacyjnie ograł spadkowicza z Superligi. Remis po bardzo dobrym meczu z KSSPR-em Końskie jest również sukcesem ekipy z Dolnego Śląska. Tym bardziej, że przez ostatnie dwa lata Konie regularnie ogrywały świdniczan.

Oczywiście cel ŚKPR-u pozostaje niezmienny - utrzymanie bez konieczności gry w barażach, ale sami zawodnicy coraz odważniej mówią o tym na co stać ich drużynę. - Liga pokazuje, że nawet kopciuszek, czyli my, może stawić czoła bardziej doświadczonym zespołom, które od lat grają w I lidze i mają wielu doświadczonych zawodników - mówi golkiper świdnickiej siódemki Bartłomiej Pawlak. Otrzaskany na ligowych parkietach, pochodzący z Ostrowa szczypiornista, był jednym z głównych architektów niespodziewanych wyników z Siódemką Miedzią i KSSPR-em Końskie. Jak podkreśla to zasługa całej drużyny. - Chłopaki super walczą w obronie i to bardzo mi pomaga. W meczu z Końskimi nie mogłem pomóc zespołowi w ostatnich minutach, bo coś naciągnąłem w kolanie, ale koledzy też dali radę. W ostatnich dwóch meczach graliśmy z takimi zespołami, że gdybyśmy przegrali nic wielkiego by się nie stało. My jednak spokojnie zbieramy te punkciki i mogę powiedzieć, że jesteśmy coraz mocniejsi, zwłaszcza u siebie - uważa "Gołota".

Bartłomiej Pawlak (numer 69) w poprzednim sezonie bronił bramki wrocławskiego Śląska. W tym uwija się między słupkami w ŚKPR. Chciałby, aby jego nowy zespół wysoko zawiesił poprzeczkę faworytowi rozgrywek grupy B I ligi
Bartłomiej Pawlak (numer 69) w poprzednim sezonie bronił bramki wrocławskiego Śląska. W tym uwija się między słupkami w ŚKPR. Chciałby, aby jego nowy zespół wysoko zawiesił poprzeczkę faworytowi rozgrywek grupy B I ligi

Rozochoceni coraz lepszymi wynikami świdniczanie mają apetyt na utarcie nosa następnym faworytom. - Liczę na kolejną naszą niespodziankę. Na przykład w meczu z moim byłym klubem Śląskiem Wrocław. Mam taką nadzieję i bardzo mocno tego bym sobie życzył. Gramy o utrzymanie, ale jesteśmy w stanie wygrać z każdym - deklaruje Bartłomiej Pawlak.

Co ciekawe świdniczanie już raz pokonali Wojskowych. W poprzednim sezonie wywieźli komplet punktów z hali Orbita. Dla Śląska była to pierwsza porażka w tym obiekcie, po reaktywacji sekcji. Uczciwie trzeba jednak przyznać, że powtórzenie tego wyczynu w tym sezonie będzie sensacją do kwadratu. Do dolnośląskich derbów, które 30 listopada odbędą się w Świdnicy pozostał jeszcze miesiąc. Wcześniej ŚKPR zagra z Zagłębiem Sosnowiec, MKS-em Kalisz i Olimpem Grodków.

Komentarze (1)
avatar
Mario_7
29.10.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Rok temu obecny skład ŚKPR miałby duże problemy z utrzymaniem, ale w tym sezonie o spadek z ligi byłoby bardzo ciężko. Łódź, Lublin i Sosnowiec będą bezkonkurencyjne w "walce o bezpośredni spad Czytaj całość