Joanna Obrusiewicz: Lepiej wywieźć jeden punkt niż żadnego

Joanna Obrusiewicz błysnęła w Szczecinie instynktem strzeleckim. Jednak z remisu w pełni zadowolona nie była. – Z mojej strony powiem, że ja bardzo chciałam zdobyć tutaj dwa punkty - przyznała.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski

Spotkanie w Szczecinie pomiędzy tamtejszą SPR Pogonią Baltica a KGHM Metraco Zagłębiem Lubin został okrzyknięty hitem kolejki nr 8 w Superlidze Kobiet. Niewątpliwie zmobilizowało to także miejscowych fanów, którzy dość licznie odwiedzili szczeciński obiekt. Po meczu chyba nikt nie wyszedł niezadowolony. Scenariusz był bowiem pełen dramaturgii. - Myślę, że chyba jednak można było spodziewać się takich emocji. Przyjechałyśmy na trudny teren. Pogoń, z tego co słyszałyśmy, była bardzo mocno zmotywowana i to było widać. My oczywiście też, na równi, dlatego ten mecz tak wyglądał a nie inaczej. Myślę, że te zawody mogły się kibicom podobać. Uważam, że gdyby trochę lepiej zadziałała nasza skuteczność to wywiozłybyśmy stąd dwa punkty - przyznała zaraz po meczu Joanna Obrusiewicz.

Trudno jest się nie zgodzić ze słowami rozgrywającej. Miedziowe bowiem przez bardzo długi czas utrzymywały, wydawać by się mogło, bezpieczną 4-bramkową przewagę. Ta jednak okazała się być dla szczecinianek łatwa do odrobienia. – W piłce ręcznej cztery bramki przewagi to jest bardzo mało. W każdej chwili można taką przewagę roztrwonić. Obecnie jest to tak szybki sport, że trzeba być skoncentrowanym do końca, co było po prostu widać. Nam się tej przewagi utrzymać nie udało. Za każdym razem ją traciłyśmy. To było najgorsze u nas, bo grałyśmy takimi falami. Pozwoliłyśmy im dojść. W tamtym momencie powinnyśmy wyjść na 6-7 i wtedy byłoby spokojniej - stwierdziła nasza rozmówczyni.
Joannie Obrusiewicz łatwo się nie grało, ale i tak trafiła do siatki aż 10 razy Joannie Obrusiewicz łatwo się nie grało, ale i tak trafiła do siatki aż 10 razy
Na uwagę zasługuje również fakt, że rodowita bielszczanka już od początku spotkania miała podwójnie trudne zadanie do wykonania. Do indywidualnego krycia podeszła do niej Stefka Agova a później również Romana Fornalik. Reprezentantka Polski poradziła sobie jednak z tym ustawieniem dość dobrze. – Taka obrona zawsze sprawia trochę kłopotów z tego względu, że wszystkie sytuacje trzeba rozgrywać z jedną osobą mniej. Za to jest jednak jedna osoba mniej w obronie. My byłyśmy na to przygotowane, że mogą jedną z nas wyłączyć. Z tego też względu udawało nam się jakoś te bramki zdobywać.

Na koniec zapytana czy cieszy się ze zdobytego punktu odpowiedziała. – Z mojej strony powiem, że ja bardzo chciałam zdobyć tutaj dwa punkty. Tak jak cały nasz zespół. Oczywiście wiadomo, że lepiej wywieźć z tego terenu ten jeden punkt niż w ogóle, ale uważam, że jednak powinnyśmy ten mecz wygrać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×