Polski Cukier-Pomezania przegrywała już różnicą siedmiu bramek, jednak w drugiej połowie pokazała, że potrafi walczyć. - Jesteśmy walecznym zespołem. Czasami niektórzy z moich zawodników są jednak za bardzo przestraszeni i boją się wziąć odpowiedzialność na swoje barki. To im przeszkadza w graniu. Dlatego też gra w przewadze jest w tej chwili dla nas zmorą. W sobotę było to widać, bo przegraliśmy cztery przewagi stosunkiem 0:2 i pierwsza połowa zakończyła się siedmiobramkowym zwycięstwem Wybrzeża - zauważył Igor Stankiewicz. - Te umysły zostały uwolnione i można było swobodnie powalczyć. Jak w 45 minucie doszliśmy Wybrzeże na dwie bramki i można było się pokusić o równorzędną walkę do końca włączyły się blokady, znów zaczęło się rozgrywanie piłki w poprzek boiska, a nie w kierunku bramki. Nikt nie chciał brać na siebie odpowiedzialności. Takie rzeczy się mszczą i byliśmy świadkami żywego przykładu na to - dodał szkoleniowiec klubu z Malborka.
Wcześniej klub z Malborka wygrał w Gdańsku w ramach wojewódzkiego finału Pucharu Polski. - Ja będę obstawiał przy swoim, że mogliśmy dojść Wybrzeże i w lidze. Winna była blokada o której wcześniej wspomniałem. Zabrakło też czysto sportowych umiejętności - ocenił Igor Stankiewicz.
Polski Cukier-Pomezania ma w swoich szeregach wielu doświadczonych zawodników. Ze względu na grę na dwóch frontach, w ostatnim czasie drużyna z Malborka gra co trzy dni. Nie było jednak problemów z mobilizacją. - Przeciwnik zobowiązuje, każdy chciał się pokazać jak najlepiej potrafi. Damian Wleklak przed meczem słusznie zauważył, że wszyscy starają się spiąć na Wybrzeże i nie ma co ukrywać, że tak jest. Mogę podziękować swoim chłopakom za walkę - powiedział szkoleniowiec, przed którym w środę mecz w Elblągu z Meblami Wójcik w kolejnej fazie Pucharu Polski. - To mecz pucharowy i wypada powalczyć. Mamy ciężką końcówkę rundy, bo gramy w sobotę z Wolsztyniakiem. Musimy to przetrwać - zakończył.