Anna Wysokińska: Całe szczęście, że nikt nie wiesza nam medali na szyjach

Sobotnim meczem z Paragwajem polskie szczypiornistki rozpoczną zmagania podczas mistrzostw świata w Serbii. - Nic nie obiecujemy, chcemy pokazać się z jak najlepszej strony - mówi Anna Wysokińska.

Serbski czempionat dla większości polskich szczypiornistek będzie debiutem na tak wielkiej międzynarodowej imprezie. Nic dziwnego, poprzedni raz nasze szczypiornistki uczestniczyły w mistrzostwach świata w 2007 roku, kiedy to na francuskich parkietach zajęły 11. miejsce. W powołanej przez Kima Rasmussena szesnastce na turniej w Serbii jest tylko pięć zawodniczek, które grały wówczas we Francji. - Wracamy na dużą imprezę po kilku latach przerwy, dla wielu z nas to debiut. Na pewno będzie trema, ale damy z siebie wszystko. W każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo - mówi jednak z debiutantek, Anna Wysokińska.

Podstawowa bramkarka naszej kadry podobnie jak i koleżanki z zespołu nie stawia sobie żadnych celów związanych z mistrzostwami w Serbii. Wysokińska nie ma także zamiaru obiecywać awans do czołowej szesnastki czy też ćwierćfinału turnieju. - Nic nie obiecujemy - że wygramy każdy mecz, że zajmiemy takie a takie miejsce, bo tak jak powiedziała Karolina Kudłacz, w innych sportach się to nie sprawdza, więc nie mamy zamiaru nic zakładać. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony, a jak będzie, zobaczymy - dodaje z uśmiechem.

Występująca na co dzień w Bundeslidze Wysokińska przyznaje, że to iż oczekiwania kibiców oraz mediów nie są wygórowane, zapewniło drużynie spokój i pozwoliło bez większych przeszkód przygotować się do turnieju. - Całe szczęście, że nikt nie wiesza nam medali na szyi i nie każe bić się o zwycięstwo w meczu finałowym. To niesamowity komfort psychiczny - stwierdza.

Biało-czerwone pierwszy mecz na mistrzostwach w Serbii rozegrają w sobotę, a ich rywalem będzie Paragwaj (godz. 18:00). W kolejnych dniach podopieczne trenera Rasmussena zmierzą się z Hiszpanią (poniedziałek), Angolą (wtorek), Argentyną (czwartek) oraz Norwegią (piątek).

Komentarze (0)